Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdza istnienie nowych odczytów zapisów z kokpitu TU154M, który rozbił się w Smoleńsku. Stenogramy opublikowało radio RMF.
Podczas konferencji rzecznik NPW, Marcin Maksjan mówił, że w opublikowanych fragmentach rozmów jest „wiele nieścisłości”. Poinformował też, że prokuratura wyodrębni do osobnego postępowania sprawę wycieku materiałów ze stenogramami z kokpitu Tupolewa.
Poseł Platformy Obywatelskiej Paweł Olszewski uważa, że wyjaśnienia prokuratury są niewystarczające. Jego zdaniem, prokuratura powinna wyjaśnić opinii publicznej, jakiego rodzaju nieścisłości są w opublikowanych przez media stenogramach z kokpitu Tupolewa.
Według odczytów, opublikowanych przez RMF, na pół godziny przed katastrofą mikrofony zarejestrowały rozmowę, w czasie której ktoś z załogi rozmawia o piciu piwa w czasie lotu. Alkoholowi poświęcone są dialogi niezidentyfikowanych osób. Z opublikowanych nowych zapisów wynika m.in., że w kabinie do ostatniej chwili były osoby trzecie i że praca pilotów mogła być zakłócana zarówno przez rozmowy, jak przez sugestie co do podejmowanych decyzji.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
To nie przełom, ale potwierdzenie wcześniejszych ustaleń. Tak nowe fakty w sprawie katastrofy rządowego Tupolewa, komentuje Tomasz Hypki ze Skrzydlatej Polski.
Jedna z komercyjnych stacji radiowych twierdzi, że dotarło do nowych zapisów z czarnych skrzynek samolotu. Z nagranych rozmów wynika, że w kokpicie niemal do momentu katastrofy przebywał Dowódca Sił Powietrznych, a piloci byli pod dużą presją, by wylądować w Smoleńsku.
Zdaniem Hypkiego, nowe odczyty to dodatkowe zadanie dla prokuratury. Zaznaczył, że będzie ona musiała przeanalizować sprawę organizacji tego lotu. Będzie też musiała lepiej zainteresować się tymi, którzy byli odpowiedzialni za jego organizację i tych, którzy dopuścili, że na pokładzie powstała taka sytuacja.
Hypki uważa, że z nowych nagrań jednoznacznie wynika, że załoga miała bardzo niewiele do powiedzenia. Z kolei formalny i nieformalny przymus spowodował, że mimo ostrzeżeń z Mińska i ze Smoleńska, załoga podjęła próbę lądowania.
Ekspert nie wątpi w autentyczność ujawnionych materiałów. Jego zdaniem jest to kolejne potwierdzenie, że lot z Warszawy do Smoleńska nie powinien się odbyć. Zaznaczył, że polska załoga była bardzo źle przygotowana, a większa część winy za katastrofę leży po stronie polskiej. Dobrze, że tę sytuację naprawiono na tyle dobrze, że od kilku lat nie mamy żadnych katastrof w lotnictwie wojskowym – podsumował ekspert.
Rządowy Tupolew rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona.