W drugim meczu „polskiej” grupy B na mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych reprezentacja Słowenii pewni i wysoko pokonała w katowickim Spodku Arabię Saudyjską 33:19 (16:8).
Dzień po wspaniałym otwarciu mistrzostw świata 2023 oraz widowisku zafundowanym przez polską i francuską reprezentację znów doczekaliśmy się niesamowitych akcji na parkiecie katowickiego Spodka. Tym razem Słoweńcy, najbliżsi rywale reprezentacji trenera Patryka Rombla, pokazali w przekroju całego spotkania, że nieprzypadkowo znaleźli się w gronie trzydziestu najlepszych ekip globu i stać ich na wiele w trakcie tego turnieju.
Tak jak przewagę liczebną na trybunach śląskiej hali mieli słoweńscy kibice, tak na parkiecie osiągnęli ich pupile. Ekipa z Bałkanów, która na rozgrywany w Polsce i Szwecji mundial dostała się dzięki „dzikiej karcie”, od początku spotkania była konsekwentna w obronie. Dzięki kontratakom osiągnęła w 6. minucie bezpieczną zaliczkę nad Saudyjczykami (1:4), a dwie minuty później, po kontrze i golu Tilena Kodrina podopieczni Zormana uciekli rywalom na sześć bramek (2:6). Piłkarze ręczni z Półwyspu Arabskiego starali się nawiązać walkę za sprawą trafień Abdulrahmana Almuwallada, ale popełniali sporo niewymuszonych błędów w rozegraniu. Z kolei Słoweńcy, niesieni głośnym dopingiem swoich fanów, ani myśleli zwalniać tempa. W ataku imponowali skutecznością Jure Dolenec czy błyszczący w tym sezonie Aleks Vlah, a znakomicie między słupkami bramkami brązowych medalistów MŚ z 2017 roku spisywał się Urban Lesjak. Podopieczni dobrze znanego w Polsce Zormana (były gracz m.in. KS Industrii Kielce) systematycznie powiększali przewagę, zaś gracze z Bliskiego Wschodu przez niemal dziesięć minut nie mogli przełamać słoweńskiej defensywy. Na dodatek zespół trenera Jana Pytlicka wykorzystał ledwie jeden z trzech rzutów karnych. Najjaśniejszym punktem arabskiego zespołu pozostawał bramkarz Mohammed Al-Salem, ale i tak na przerwę Słoweńcy schodzili z prowadzeniem 16:8.
W drugiej części gry Saudyjczycy nie mieli zamiaru oddać pola bez walki i wykorzystując liczebną przewagę, odrobili dwa gole (10:17). Słoweńcy dalej kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie katowickiego Spodka, ale w ich grze zapanowało pewne rozprężenie. Straty, błędy w obronie czy nieskuteczność pod arabską bramką sprawiły, że po golu Hassana Al-Turakiego na tablicy widniał wynik 13:19. Saudyjczycy mogli i powinni zmniejszyć straty, ale niezmiennie świetnie w słoweńskiej bramce spisywał się Lesjak. Słoweńcy w porę odzyskali skuteczność, a w 46. minucie, dzięki szybkim atakom i golom Blaza Janca w ciągu kilkudziesięciu sekund, ostatecznie wybili przeciwnikom marzenia o korzystnym wyniku (14:24). Drużyna Zormana, dalej wspierana przez licznie zgromadzonych w Spodku fanów ze Słowenii, była bezwzględna w kontratakach i po trafieniach Stasa Jovicicia rozpoczęła budowę dwucyfrowej przewagi (15:26). W 55. minucie, po składnej akcji i rzucie Domena Novaka ze skrzydła, słoweńska ekipa odskoczyła na dwanaście trafień (17:29). W końcówce spotkania Saudyjczycy zaciekle dążyli do przekroczenia bariery dwudziestu bramek, ale gra w podwójnym osłabieniu mocno utrudniła przełamanie obrony rywali. Efektowne zwycięstwo przypieczętował golem Aleks Kavcić, ustalając wynik na 33:19 dla Słowenii.
Zwycięzcy czwartkowego meczu w Spodku spotkają się w sobotę w tej samej hali z reprezentacją Polski (godz. 20:30). Wcześniej o 18:00 Francja zagra z Arabią Saudyjską.
– Cieszę się, że pierwszy mecz zagraliśmy z Arabią. Mieliśmy sześciu debiutantów w składzie, którzy mogli zobaczyć, jak jest na mistrzostwach. Zagraliśmy na sto procent i skoncentrowani. W sobotę będzie pełna hala i zupełnie inaczej. Mamy swoje atuty, cele i zobaczymy, jak będzie – mówi Uros Zorman, selekcjoner reprezentacji Słowenii.
– Przed samym wyjazdem na mistrzostwa wiedzieliśmy, że to będzie jeden z najważniejszych meczów. Jestem zadowolony, że wygraliśmy i możemy spokojnie przygotowywać się do spotkania przeciwko Polsce. Oglądaliśmy jej mecz z Francją i naprawdę, pokazała ona, że jest bardzo dobrym zespołem. Gra w domu przed własną publicznością i będzie faworytem, ale my damy z siebie wszystko i spróbujemy wygrać ten mecz – zapewnia z kolei Blaz Janc, strzelec sześciu goli dla Słoweńców, który został uznany najlepszym zawodnikiem spotkania.
W przeszłości 26-latek, podobnie jak Zorman, występował w Kielcach.
– Uros był trochę więcej lat niż ja, ale też mam dużo przyjaciół. Porozmawiam z nimi przed meczem, ale na boisku nie będzie przyjaźni. Niech wygra lepszy i mam nadzieję, że to będziemy my – dodaje Blaz Janc.
Arabia Saudyjska – Słowenia 19:33 (8:16)
Arabia Saudyjska: Mohammed Al-Salem, Amro Mohhamed – Abdullah Al-Abbas 1, Hussain Al-Tarouti, Hassan Al-Janabi 2, Hadi Quraish 2, Abdullah Al-Hammad 1, Ahmad Al-Abdulali 1, Abudlrahman Almuwallad 4, Mahdi Al-Salem 3, Abdullah Al-Hulaili, Mohammed Al-Abas 2, Mojtaba Al-Salem, Hassan Al-Turaiki 2, Marhoon Almaa, Sadiq Almoshin. Trener: Jan Pytlick.
Słowenia: Urban Lesjak, Joze Baznik – Blaż Bagotinsek, Blaz Janc 6, Jure Dolenec 4, Nejc Cehte, Stas Jovicic 3, Tilen Kodrin 4, Stefan Zabic, Kristjan Horzen, Rok Ovnicek 5, Domen Makuc 2, Aleks Kavcic 2, Borut Mackovsek, Domen Novak 3, Aleks Vlah 4. Trener: Uros Zorman.