Prawie 50 obrazów prezentujących miejsca, których często już nie ma, pokazuje najnowsza wystawa w Dworku Laszczyków w Kielcach. To „Katalog wspomnień – malarstwo Stefana Burdzyńskiego”.
Artysta pochodzi z Sułkowa koło Krasocina, ale od dziesięcioleci związany jest z Częstochową. Malować zaczął dopiero kilkanaście lat temu. Jak wspomina, chciał mieć obraz przedstawiający ojcowską kuźnię – miejsce jego dzieciństwa. Nie znalazł takiego, więc zlecił jej namalowanie, ale efekt końcowy nie przypadł mu do gustu. Wtedy zrozumiał, że jest jedynym, który potrafi przenieść to wspomnienie na płótno.
– Okazało się, że jak chcesz mieć obraz, to musisz sam sobie go namalować – śmieje się.
Kiedy poznał tajniki malarstwa, zaczął utrwalać kolejne, ważne dla niego miejsca. Tematem jego prac są: rodzinna wieś Sułków, okoliczny Krasocin, Częstochowa i inne miejscowości, które zapisały się w jego pamięci. Dodaje, że często te obiekty szybko się zmieniają.
– Na przykład wiatrak w Krasocinie. Kiedy go malowałem stał samotnie w polu, między zbożami. Dziś jest wokół niego zagospodarowany teren, pojawiła się stacja benzynowa. Kilka lat wystarczy, by zaszły bezpowrotne zmiany – podkreśla.
Wystawa nieprzypadkowo nosi tytuł „Katalog wspomnień”. Dr Krzysztof Karbownik, kierownik działu badań etnograficznych Muzeum Wsi Kieleckiej wyjaśnia, że malarstwo Stefana Burdzyńskiego, to często zapis miejsc, czy sytuacji, które artysta pamięta. Jednak nie zawsze tak jest, bo nieraz pokazuje rzeczywistość, której nie mógł widzieć.
– M.in. obrazy odnoszące się do czasów sprzed urodzenia artysty, ale my to bardzo cenimy. On ich nie wymyślił, tylko przedstawił na nowo, na podstawie opowieści, które usłyszał. Mamy więc na przykład I wojnę światową w Sułkowie, której autor nie mógł doświadczyć, ale mogła ona wyglądać tak, jak to pokazał na obrazach. Jest też II wojna światowa w Sułkowie. Miała miejsce wprawdzie już za życia artysty, ale nie może jej pamiętać, bo miał wtedy zaledwie rok – zauważa.
Obok tych wypraw w dawne dzieje są też pokazane współczesne miejsca, a nawet osoby, jak chociażby dyrektor szkoły w Krasocinie.
Uwagę zwraca technika, jaką posługuje się Stefan Burdzyński. Krzysztof Karbownik zwraca uwagę, że krytycy sztuki różnie ją nazywają taką twórczość ludową. Dla jednych jest to sztuka nieprofesjonalna, dla innych naiwna, przy czym naiwna nie jest określeniem o zabarwieniu negatywnym.
– Łączy tę twórczość jedno – jest uprawiana przez artystów, którzy nie mają wyszkolonego warsztatu, a więc malują tak, jak potrafią. I to też jest cenne. My nie zwracamy uwagi na wartości artystyczne, ale na wartości historyczne, przekazu, bo trzeba pamiętać, że każdy z nas mógłby taki obraz namalować, ale nie każdy miałby odwagę, żeby go pokazać szerszej publiczności i przedstawić, bo bardzo głęboko siedzi w nas strach, lęk przed tym, że będziemy oceniani. A tu mamy osobę, która przełamała tę barierę. I bardzo dobrze, bo to są cenne rzeczy dla nas, są swego rodzaju dokumentami artystycznymi, więc tym bardzie jesteśmy zadowoleni, że jest to tak liczna kolekcja. Mamy tutaj 46 prac – wylicza.
Wystawa monograficzna Stefana Burdzyńskiego w Dworku Laszczyków w Kielcach jest efektem ubiegłorocznego Ogólnopolskiego Konkursu Sztuki Ludowej „Świtezianki”, zorganizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Wsi Kieleckiej i Muzeum Wsi Kieleckiej. Wówczas artysta z Częstochowy zajął drugie miejsce.
Wystawa będzie dostępna do 14 maja.