Od początku roku ponad 200 razy wyjeżdżali strażacy w województwie lubelskim do podpalonych traw. Stary problem dopiero przybiera na sile, bo wypalanie traw na dobre rozpocznie się w kwietniu. W płomieniach giną ludzie i zwierzęta, doszczętnie niszczone są budynki.
Wypalanie traw służy tylko względom „estetycznym”, a nie przynosi żadnej korzyści. Dodatnie temperatury w ciągu dnia spowodowały, że także w województwie lubelskim do działania przystąpiły osoby, które chcą „oczyścić” swoje łąki. Od początku roku w całym kraju do podpaleń traw strażacy wyjeżdżali ponad 4000 razy, w województwie lubelskim ponad 250.
Jeździmy gasić ludzką głupotę
Starszy kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie potwierdza, że takich incydentów – mimo licznych apeli – tylko przybywa: – To bardzo intensywny czas. Strażacy są tym zmęczeni, jeździmy gasić ludzką głupotę. Robimy to często. To fizyczna praca, bowiem korzystamy z tłumic (płaskie metalowe lub gumowe „miotły”, osadzone na długich drążkach, którymi uderza się w ziemię, aby gasić pożary ściółki leśnej i traw – red.). Do niektórych obszarów trudno dojechać pojazdami pożarniczymi, więc musimy liczyć na ręczny sprzęt gaśniczy. Oznacza to rozwijanie linii gaśniczych na dużej odległości. Wracamy do jednostki i za 2-3 minuty dostajemy zgłoszenie o kolejnym pożarze. Jeżeli chodzi o Lublin, najczęściej jeździmy do zdarzeń w okolicach Bystrzycy – mówi st. kpt. Andrzej Szacoń.
Profesor Marian Flis z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie zwraca uwagę, że wypalanie traw nie użyźnia gleby. To zagrożenie nie tylko dla roślin, które w większości obumierają – giną też zwierzęta. – Nie możemy rozpatrywać tego tylko w kategorii fauny widzianej, czyli jakichś zajęcy czy saren, które czasem – jeśli im się uda – uciekają z takich terenów. Ptaki gnieżdżą się zarówno na ziemi, w pobliżu zbiorników wodnych, jak również na niskich krzewach, różnego rodzaju zadrzewieniach czy zakrzaczeniach właśnie w takich terenach, które są wypalane. W obecnym okresie niektóre ptaki zakładają już gniazda. Co prawda, jeszcze nie znoszą jaj, ale już jest okres gniazdowania.
Wypalanie traw jest karalne
O niewypalanie traw apeluje też Lubelska Izba Rolnicza. Dyrektor Wojciech Kniaziuk zaznacza, że oprócz zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi i zwierząt trzeba liczyć się też ze stratami materialnymi właścicieli nieruchomości. – Jeśli właściciel ma ubezpieczenie, to podlega mu tylko ogień wywołany przez pioruny . Natomiast sztucznie wywołany pożar nie wchodzi w zakres ubezpieczenia danej uprawy. Jest też duże ryzyko, że możemy komuś przez przypadek zrobić wielką krzywdę.
Komisarz Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie przypomina, że wypalanie traw jest w Polsce karalne. – Pociąga za sobą odpowiedzialność karną. Za wypalanie traw grozi kara aresztu albo grzywny, a w przypadku, kiedy ogień niebezpiecznie się rozprzestrzeni i zagrozi zdrowiu lub życiu wielu osób czy spowoduje duże straty materialne, można trafić za kratki nawet na 10 lat – podkreśla kom. Anna Kamola.
Z kolei rolnicy, którzy wypalają trawy, muszą liczyć się też z karami nakładanymi przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Chodzi o całkowitą lub częściową utratę dopłat do upraw.
Rok temu w pożarach traw zginęło w Polsce 10 osób, a 87 zostało rannych.