W sobotę (15 kwietnia) na „Suzuki Arenie” zostaną rozegrane „żółto–czerwone” derby, czyli mecz pomiędzy mającymi takie same klubowe barwy Koroną i Jagiellonią. Będzie to 49 starcie tych drużyn w historii (II liga, Ekstraklasa, Puchar Polski, Puchar Ekstraklasy). Kielczanie wygrali 13 z tych spotkań, białostocczanie 23, a 12 zakończyło się remisami.
Na domowe zwycięstwo z zespołem ze stolicy Podlasia, Korona czeka od lipca 2015 roku. Na inaugurację sezonu gospodarze wygrali wówczas 3:2 po dwóch golach Michała Przybyły (10., 66.) oraz Kamila Sylwestrzaka (90.). Tamten mecz doskonale pamięta, wciąż grający w stolicy Świętokrzyskiego, Piotr Malarczyk.
– Naszym trenerem, jak sobie dobrze przypominam, był wtedy Marcin Brosz. Z tych meczów z Jagiellonią, które pamiętam, ten był rzeczywiście najcięższy. To był początek sezonu i przystępowaliśmy do niego po zawirowaniach w klubie. Bardzo miło wspominam to spotkanie. Było otwarte, padło kilka bramek, działo się. Kształtowało nas także jako drużynę i dało wiarę na następne kolejki – podkreślił wychowanek kieleckiego klubu.
Piotr Malarczyk wystąpił jeszcze w czterech meczach sezonu 2015/2016 m.in. w wygranym 2:1 w Warszawie z Legią i odszedł do angielskiego Ipswich Town F.C.
31–letni obecnie zawodnik w rundzie wiosennej trwających rozgrywek zagrał w ośmiu meczach o ekstraklasowe punkty, stając się jednym z dwóch podstawowych stoperów zespołu, prowadzonego przez Kamila Kuzerę. W sumie ma już na koncie 230 spotkań w piłkarskiej elicie.