Parlament Europejski przyjął, mające umożliwić zieloną transformację we Wspólnocie, przepisy dotyczące systemu handlu emisjami. Zdaniem posła Mariusza Goska, prezesa świętokrzyskich struktur Solidarnej Polski – to gigantyczne zagrożenie dla naszego kraju.
– Parlament Europejski nakłada ogromne ograniczenia dla krajów unijnych w ramach chorej polityki Fit for 55, a pod płaszczykiem tej ideologii kryje się cały mechanizm gospodarczy, który dla Polski będzie oznaczał koszt 189 mld euro do roku 2030. Oczywiście z Parlamentu Europejskiego przepisy trafią do Rady Europejskiej i tam jest już veto polskiego rządu – powiedział gość Radia Kielce.
Założenia pakietu są restrykcyjne. Zakładają m.in. ograniczenie do 2030 roku o 55 procent emisji gazów cieplarnianych w porównaniu do stanu z roku 1990. Mariusz Gosek twierdzi, że to nie będzie możliwe, ale zasiadający w europarlamencie posłowie Europejskiej Partii Ludowej i socjaliści będą do tego dążyć.
– Efektem będzie ograniczenie emisji CO2 najwyżej o około 2 procent, i Polacy wcale nie będą mieli dużo czystszego powietrza, natomiast będą bez pracy, a sytuacja gospodarcza będzie w naszym kraju dramatyczna. Taki będzie tego smutny finał – powiedział.
Parlamentarzysta zaznaczył, że poprzez ideologię Fit for 55 realizowane są określone interesy gospodarcze niektórych państw. Jak stwierdził – muru na niebie wybudować się nie da, więc przepływ zanieczyszczeń z innych źródeł nadal będzie. Poseł przytoczył przykład Chin, które odpowiedzialne są za 37 procent światowej emisji gazów cieplarnianych.
– My zredukujemy emisję o 2 procent, zniszczymy gospodarkę w Unii Europejskiej, a Chiny, które są coraz lepiej rozwinięte, wejdą w to miejsce, bo przecież gospodarka nie lubi pustki – stwierdził.
Mariusz Gosek podkreślił, że rząd realnie broni Polski przed zgubną polityką unijną, dlatego proponowane przepisy spotkają się z vetem. Wyraził nadzieję, że wszystkie kraje, które dbają o swoich obywateli, powinny uczynić podobnie, by nie płacić druzgocącej ceny za pakiet klimatyczny.
Odnosząc się do decyzji Polski w sprawie zakazu importu ukraińskich płodów rolnych poseł podkreślił, że w sytuacji, gdy w sposób niekontrolowany napływało do nas zboże zza wschodniej granicy, było to jedyne wyjście.
– Chcieliśmy jak najmocniej pomagać stronie ukraińskiej, tymczasem zboże, które miało być tranzytem przewożone do innych państw, pozostawało u nas. To godziło w polskich rolników, dlatego konieczne były radykalne kroki, by ich chronić. Rząd zrobi wszystko, co możliwe, by pomóc polskiemu rolnictwu – powiedział.