W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Barlinka Industrii grali w czwartek (11 maja) na wyjeździe z Telekomem Veszprem.
Kielecki zespół rewelacyjnie rozpoczął spotkanie zdobywając kilkubramkowe prowadzenie. Zawodnicy węgierskiego zespołu nie dali jednak za wygrana i systematycznie odrabiali straty. W 10. minucie drugiej połowy Telekomem Veszprem doprowadził do pierwszego remisu, następnie wyszedł na prowadzenie, ale oba zespoły prowadziły wyrównany pojedynek.
Ostatecznie spotkanie LM Telekom Veszprem – Barlinek Industria Kielce zakończyło się wynikiem 29:29 (16:13). Rewanż za tydzień w Kielcach.
– Kiedy grasz w „Veszprém Aréna” zawsze wiesz, że nie jesteś faworytem. Remis na wyjeździe, to bardzo dobry wynik. Wiemy jednak, że za nami 60 minut czyli połowa ćwierćfinałowej rywalizacji. Wszystko jest w naszych rękach. Za tydzień w Hali Legionów, mając za sobą naszych wspaniałych kibiców, wierzymy, że możemy awansować. Mecz zaczęliśmy bardzo dobrze, praktycznie bezbłędnie. Graliśmy konsekwentnie w obronie, szybko wracaliśmy pod własną bramkę, dobrze współpracowaliśmy z blokiem i wykorzystywaliśmy nasze przewagi w ataku. W drugiej połowie zabrakło nam konsekwencji i zimnej głowy. Zwłaszcza na początku drugiej partii, gdy dwa lub trzy błędy, pozwoliły gospodarzom doprowadzić do remisu. Gdybyśmy bardziej szanowali piłkę w ataku, moglibyśmy lepiej kontrolować mecz i być może dowieźć zwycięstwo do końca – ocenił drugi trener mistrzów Polski Krzysztof Lijewski.
– Trudno powiedzieć, czy przed meczem wzięlibyśmy ten wynik w ciemno. Patrzymy na to w ten sposób, że za nami pierwsza połowa dwumeczu. Mamy remis, więc wszystko rozstrzygnie się u nas w domu. Na tym etapie rozgrywek trudno zaskoczyć rywala, bo znamy się bardzo dobrze. Decydowały detale. Na początku drugiej połowy mieliśmy krótki przestój, zrobiliśmy trzy błędy, dzięki czemu rywale odskoczyli, ale uspokoiliśmy grę i wyrównaliśmy – podsumował skrzydłowy Arkadiusz Moryto.
Na Węgry mistrzowie Polski pojechali bez kontuzjowanych już od dłuższego czasu Pawła Paczkowskiego i Haukura Thrastarsona, zabrakło także Elliota Stenmalma (uraz placów). W kadrze meczowej znalazł się natomiast francuski prawoskrzydłowy Benoit Kounkoud, mający ostatnio problemy z kolanem.
W zespole Telekomu wystąpiło trzech byłych zawodników kieleckiego klubu – serbski bramkarz Vladimir Cupara, chorwacki lewoskrzydłowy Manuel Strlek i Nedim Remili. Francuski prawy rozgrywający rozpoczynał sezon w barwach kieleckiego zespołu, ale w lutym został sprzedany właśnie do drużyny z Veszprem. Pieniądze z tego transferu pozwoliły ustabilizować, przynajmniej w jakimś stopniu, finanse klubu.
Polski zespół rozpoczął ten mecz od mocnego uderzenia. Po dwóch bramkach Arcioma Karaleka i jednej Dylana Nahi goście prowadzili 3:0. W międzyczasie bramkarz Barlinka Industrii Andreas Wolff dwa razy zatrzymał Remiliego. W szóstej minucie po trafieniu z karnego Arkadiusza Moryty kielczanie wygrywali już 6:2. Celownik poprawił w końcu Remili, który dwa razy pokonał Wolffa. Kiedy karę dwóch minut otrzymał Tomasz Gębala, podopieczni trenera Momira Ilica odrobili część strat (4:6 – Gasper Marguc).
Świetną dyspozycję z początku spotkania potwierdził Wolff, broniąc rzut karny, którego egzekutorem był Marguc. Węgrzy kilkakrotnie w pierwszej połowie zbliżali się do polskiej ekipy na jedną bramkę, ale ani razu nie udało się im doprowadzić do remisu. Jeszcze na półtorej minuty przed przerwą gospodarze przegrywali tylko 13:14. Jednak Rodrigo Corralesa dwa razy pokonał Daniel Dujshebaev i po 30 minutach goście prowadzili 16:13. Duża w tym zasługa Wolffa, który miał siedem skutecznych interwencji.
Drugą część meczu znacznie lepiej rozpoczęli gospodarze. Z karnego trafił Kentin Mahe, a chwilę później niemieckiego bramkarza Barlinka Industrii pokonał Manuel Strlek i Węgrzy przegrywali tylko 15:16. Kielczanie grali bardzo nerwowo i nieskutecznie w ataku. Niemoc gości przerwał w 35. min Moryto, który z karnego pokonał Corralesa. Na parkiecie coraz częściej dochodziło do ostrych starć, a hiszpańscy sędziowie nie zawsze panowali nad sytuacją.
Cztery minuty później Corrales w kapitalny sposób zatrzymał Karaleka. Gospodarze w kolejnej akcji wywalczyli karnego, Marguc pokonał Wolffa i węgierska drużyna po raz pierwszy w tym meczu doprowadziła do remisu (18:18). Hiszpański bramkarz Veszprem w ciągu 12 minut drugiej połowy miał aż sześć skutecznych interwencji. W 46. min powody do radości mieli fani gospodarzy, bo ich pupile po bramce Strleka wyszli w końcu na prowadzenie (21:20). Polska drużyna kompletnie stanęła i kilka minut później było już 23:20 dla Telekomu (Remili).
Dopiero teraz kielczanie się przebudzili, po trafieniach Moryty i Szymona Sićki przegrywali tylko 22:23. W 51. min po kolejnej bramce Sićki był już remis 24:24. Polska drużyna uszczelniła obronę, z którą coraz większe kłopoty mieli rywale. Na sześć minut przed końcem Vladimira Cuparę z karnego pokonał Moryto i goście wrócili na prowadzenie (26:25). W 58. min po efektownym rzucie Alexa Dujshebaeva zespół z Kielc wygrywał 28:26. Ale to nie był koniec emocji. Wolffa dwa razy pokonał Egipcjanin Yehia Elderaa (28:28).
Na pół minuty przed końcowym gwizdkiem arbitrów Moryto po raz czwarty w tym meczu trafił z linii siedmiu metrów, ale gospodarze po bramce w ostatnich sekundach Rasmusa Lauge Schmidta zdołali uratować remis.
Telekom Veszprem: Rodrigo Corrales, Vladimir Cupara – Yehia Elderaa 6, Manuel Strlek 6, Nedim Remili 5, Kentin Mahe 4, Gasper Marguc 3, Rasmus Lauge Schmidt 3, Zoran Ilic 1, Dragan Pechmalbec 1, Andreas Nillsson, Patrik Ligetvari, Adrian Sipos.
Barlinek Industria Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki – Alex Dujshebaev 6, Arkadiusz Moryto 5, Nicolas Tournet 4, Szymon Sićko 4, Daniel Dujshebaev 3, Dylan Nahi 3, Arciom Karalek 2, Benoit Kounkoud 1, Igor Karacic 1, Miguel Sanchez-Migallon, Michał Olejniczak, Tomasz Gębala.
Karne minuty: Telekom Veszprem – 10, Barlinek Industria – 4.
Sędziowali: Andreu Marin i Ignacio Garcia Serradilla (Hiszpania).