Prawie 40 osób wzięło udział w „Mistrzowskim dyktandzie”, które odbyło się w czwartek (11 maja) w Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach. Wśród uczniów najlepiej z ortografią poradziła sobie Zuzanna Bartosik, a wśród dorosłych bezkonkurencyjna okazała się Jadwiga Ozdoba.
Jako pierwsi z tekstem najeżonym trudnymi wyrazami zmierzyli się dorośli. Zgłosiło się 12 śmiałków. Jednym z nich była Aniela Cedro z Dąbrowy w gminie Masłów. Jak wyjaśniła, wzięła udział w dyktandzie, bo na co dzień należy do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Oceniła, że tekst był trudny.
– W przypadku 1/3 wyrazów to się zastanawiałam, jak napisać. Stefan Żeromski pisał wiele lat temu, i posługiwał się nieco innym językiem niż my dzisiaj. Poza tym, dziś często piszemy na komputerze, albo na telefonie, i pomagamy sobie słownikiem, a jak się nie wie, jak zapisać jakiś wyraz to się szuka zamiennika. Tutaj tak nie można było zrobić. Zastanawiałam się np. nad słowem huncwot – nie wiedziałam, jakie „h”. Opisy przyrody też były kłopotliwe. Nie wiem też jak będzie z interpunkcją – przyznała.
Ostatecznie pierwsze miejsce zajęła Jadwiga Ozdoba z Masłowa, drugie – Joanna Januchta, a trzecie – Joanna Broniek
W kategorii dzieci najlepiej napisały: Zuzanna Bartosik (pierwsze miejsce), Gabriela Janecka (drugie) i Aleksandra Banak (trzecie).
Tekst dyktand dla obu grup przygotowała i przeczytała prof. Marzena Marczewska – twórczyni Centrum Kultury i Języka Polskiego Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Bazą był pierwszy tom „Dzienników” Stefana Żeromskiego, zwłaszcza fragmenty pisujące Ciekoty, dworek, czy najbliższą okolicę.
Wojciech Purtak, dyrektor „Szklanego Domu” podkreślił, że zaproszenie na wydarzenie przyjęła też prof. Halina Zgółkowa z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
– Wybitna specjalistka, badająca język dzieci i młodzieży już od lat 90. XX wieku. Dziś będziemy rozmawiać o tym, jak mówić poprawianie, jak poprawnie pisać, ale też o tym, jak język dzieci i młodzieży zmieniał się na przestrzeni kilkudziesięciu lat i czy teraz wszyscy będą się porozumiewać tylko za pomocą emotikon czy również będą dbać o to, jak dobrze pisać – zapowiadał.
Prof. Halina Zgółkowa chętnie opowiadała o języku polskim. Zaznaczyła, że jako językoznawca jest… przeciwniczką uczenia dzieci ortografii.
– To powinno wyjść samo z siebie. Może w tym pomóc czytanie książek, zwracanie uwagi, jak się pisze oraz myślenie zarówno podczas mówienia, jak i pisania. Jeżeli będziemy tego przestrzegać, czyli dużo czytać, zwracać uwagę, jak tekst jest podzielony, gdzie są przecinki, a gdzie inne znaki interpunkcyjne, to każdy, począwszy od ucznia pierwszej klasy szkoły podstawowej może to opanować. Natomiast wkuwanie regułek nie spełnia swojej funkcji. Można znać teorię, ale nie wiedzieć, jak ją zastosować – podkreśliła.
Prof. Halina Zgółkowa przestrzegała też przed coraz bardziej powszechnym zdobywaniem dla dzieci zaświadczeń o dysleksji i dysgrafii. Oceniła, że ta droga na skróty jest bardzo niebezpieczna.
Językoznawca zapytana o największe problemy współczesnej polszczyzny, wskazała ubożenie słownictwa.
– Często zamiast pełnej odpowiedzi słyszmy: No. Nie. Tak. To taka informacja stosowana w mowie potocznej, która potem przenosi się także do tekstu pisanego. Dziś ludzie nie potrafią pisać, rzadko ktoś pisze ręcznie listy. Ta krótka forma komunikacji, do której przyzwyczaiły nas SMS-y, rozpowszechniła się. Nie ma form opisowych, brakuje kreatywności w mówieniu czy pisaniu – zauważyła.
Innym powszechnym zjawiskiem jest spolszczenie zapożyczeń, nadanie im polskiej odmiany.
– Na przykład słowo dealer dziś piszemy jako diler, z kolei wyraz „internet” kiedyś pisało się tylko wielką literą, a dziś dopuszcza się też pisownię małą literą. Ale w ten sposób język się bogaci – zaznaczyła profesor.
Halina Zgółkowa wspominała o badaniach, które prowadziła w latach 90. XX wieku. Dotyczyły polszczyzny mówionej ludzi dorosłych w codziennych rozmowach.
– Słownik mówiony codziennej polszczyzny liczył 7160 haseł, a słownik dzieci – 6200. Jak widać ta różnica jest niewielka. Ale podam pewną ciekawostkę – i to jest standard światowy – żeby się porozumiewać, w każdym języku, wystarczy znać 2 tys. słów. To są słowa te najbardziej potrzebne, które pozwalają nam zaistnieć w różnych sytuacjach, porozumieć się – tłumaczyła.
Prof. Halina Zgółkowa zaprezentowała w „Szklanym Domu” najnowsze wydanie kultowej książki, którą napisała wraz ze swoim nieżyjącym już mężem, prof. Tadeuszem Zgółką – „Językowy savoir vivre”. Publikacja była jedną z nagród dla zwycięzców dyktanda.
„Mistrzowskie dyktando” odbyło się w ramach projektu „Wykuj to w Kuźni Mistrzów Mowy Polskiej!”, dofinasowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z programu Narodowego Centrum Kultury: Ojczysty – dodaj do ulubionych. Edycja 2023. Kolejnym wydarzeniem będzie Festiwal „Otwarte książki”, który odbędzie się w dniach 30 czerwca – 2 lipca.