80 lat temu doszło do pacyfikacji Woli Szczygiełkowej. Mieszkańcy tej miejscowości nie zapomnieli o niemieckiej zbrodni popełnionej na ich przodkach. W niedzielę (14 maja), jak co roku, spotkali się na mszy świętej i przed pomnikiem upamiętniającym ofiary.
Bożena Wyglądacz, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Wola Szczygiełkowa i sołtys tej wsi wyjaśnia, że tamten mord wpłynął na życie wielu rodzin.
– 25 maja 1943 roku żandarmi niemieccy po wodzą Alberta Schustera otoczyli wieś, spędzili mieszkańców w jedno miejsce, w pobliże szkoły u Wyglądaczów. Zginęły osoby młode. Niemcy wybierali tych przystojnych, najlepiej wyglądających, ale ginęli również ojcowie rodzin wielodzietnych. To były bardzo tragiczne wydarzenia dla naszej miejscowości – wyjaśnia.
Historyk, dr Tomasz Domański z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej mówi, że była to akcja, mająca na celu sterroryzowanie mieszkańców, zniechęcenie ich do udzielania pomocy partyzantom, skrywającym się w pobliskich lasach. Zaznacza, że na zabiciu 21 osób Niemcy nie poprzestali.
– Po skończonym morderstwie Schuster jeszcze raz przemówił poprzez tłumacza do zgromadzonych. Kazał tym osobom, które ocalały paść przed sobą na kolana i podziękować za to, że jak ich określił, wszystkich „bandytów” nie zamordował, i daruje im życie. Mieszkańcy ze strachu wykonali ten rozkaz. Schuster rozkazał też, żeby mieszkańcy przygotowali dla niego dary żywnościowe w postaci mleka, sera, i żeby je przynieśli w to miejsce, a na koniec nakazał, żeby mężczyźni zaprzęgli konie, i odwieźli oddział w miejsce jego kwaterowania, czyli do Świętej Katarzyny – opisuje.
Tomasz Domański zauważa, że takie mordy miały miejsce także w innych miejscowościach. Wymienia tylko najbliższe: Dębno, Jeziorko, Celiny, Bodzentyn. Zwraca jednak uwagę, że Albert Schuster był jednym z niewielu zbrodniarzy niemieckich, który za swoje czyny został osądzony i skazany na karę śmierci.
Historię pacyfikacji przypomniał w swoim występie zespół Wolanie spod Łysicy, natomiast w intencji zamordowanych modlono się podczas mszy świętej, która zainaugurowała uroczystości. Ich zwieńczeniem było złożenie kwiatów i zapalenie zniczy przy pomniku Orła Białego z uciętym skrzydłem. Rzeźba została postawiona w latach 60. XX wieku. W ostatnim czasie przeszła renowację. Bożena Wyglądacz wyjaśnia, że udało się na ten cel zdobyć pieniądze.
– Mamy okazję zakończyć program „Czuwamy i pamiętamy”. W ubiegłym roku udało nam się pozyskać z Fundacji Orlen dotację w wysokości 10 tys. zł na renowację pomnika Białego Orła. Wykorzystaliśmy ją na przygotowanie płyty z napisami, które dużo wcześniej uległy zniszczeniu. Dodatkowo, dzięki przychylności pana burmistrza Bodzentyna, Dariusza Skiby mogliśmy też wykonać inne prace. Dzięki tym działaniom nasz pomnik nabrał właściwego wizerunku, jest świadectwem naszej pamięci, naszej troski o tę historię, i też świadczy o naszej tożsamości narodowej – podkreśla.
Obecny na uroczystościach burmistrz Bodzentyna Dariusz Skiba podkreślił zaangażowanie mieszkańców Woli Szczygiełkowi w pielęgnowanie historii.
– Mieszkańcy pod wodzą pani prezes Bożeny Wyglądacz i radnej miejskiej Bogusławy Jankowicz dopingują innych mieszkańców i nas, żebyśmy pamiętali i troszczyli się o to miejsce. Jestem wdzięczny tutejszej społeczności, że co rok tak licznie bierze udział w tych uroczystościach – zaznaczył.
Pomnik stoi w miejscu, gdzie 80 lat temu zostali zamordowani mieszkańcy Woli Szczygiełkowej.