Mimo upływu paru godzin sesji, kieleccy radni nie podjęli jeszcze żadnej z planowanych istotnych decyzji. Zdążyli jednak przedyskutować kwestię tego, czy radny Wiesław Koza z klubu Prawa i Sprawiedliwości obraził mieszkańców Daleszyc, czy też nie.
Dyskusję w tym temacie rozpoczął Michał Braun, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, który poinformował, że do kieleckich radnych wystosowano list, w którym samorządowcy z Daleszyc domagali się przeprosin za słowa, które zostały wypowiedziane przez Wiesława Kozę podczas sesji 20 kwietnia. Dyskusja dotyczył wtedy m.in. projektu uchwały powołującej do życia spółkę SIM KZN Świętokrzyskie, zrzeszającej Kielce i kilkanaście innych samorządów.
– Mieszkańcy czują się oburzeni sformułowaniami użytymi przez radnego Kozę, jak i brakiem właściwej reakcji ze strony przewodniczącego Jarosława Krysia. Radny Koza użył słów, które uważamy za niedopuszczalne i obraźliwe wobec mieszkańców gminy – czytał.
Chodzi o wypowiedź, w której padło stwierdzenie o tym, że Daleszyce słyną z handlu końmi oraz samochodami. Tym co miało wzbudzić negatywne reakcje, były także słowa sugerujące, że mieszkańcy Daleszyc to ludzie uparci, zajmujący się w większości rolnictwem.
Jarosław Karyś, szef klubu PiS, który stwierdził że nie widzi powodu, by kierować specjalne przeprosiny do burmistrza Daleszyc, za słowa radnego Wiesława Kozy.
– Jeśli burmistrz czuje się urażony wypowiedziami radnego, to powinien się z nim skontaktować w tej sprawie. Jeżeli dalej będzie czuł się nieusatysfakcjonowany, to pozostaje jeszcze droga sądowa. Uważam to za nieistotny problem i dlatego przeprosin nie będzie. Włodarz Daleszyc powinien poprosić o rozmowę w tej sprawie. Możliwe, że burmistrzowi chodzi o medialny rozgłos – komentował.
Z kolei Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni przyznał rację Michałowi Braunowi. Wskazując przy tym, że współpraca z sąsiednimi gminami powinna przebiegać w przyjaznej atmosferze. Dlatego bagatelizowanie pisma od samorządowców z Daleszyc jest błędem.
Stanowisko przewodniczącego rady miasta poparł z kolei Marcin Stępniewski z klubu PiS, który zasugerował, że burmistrz Daleszyc powinien zająć się sprawami swojego miasta.
Sprawę skomentował Wiesław Koza, który ocenił, że cała sytuacja jest przejawem kampanii wyborczej i niektórzy ten wątek próbują wykorzystać do własnych celów. Radny stwierdził także, że nikogo nie obraził, a jego słowa były wyrazem uznania dla mieszkańców Daleszyc. Zarówno ze względu na historię, jak i tradycję związane z rozwojem handlu.
– To są ludzie przedsiębiorczy i zaradni. Słynący z uporu. Przykładem jest to, że mieszkańcy tejże społeczności to patrioci, którzy brali udział w różnych zrywach np. w czasach zaborów carskich, jak i II wojny światowej. (…) Tak, Daleszyce słynęły z handlu końmi, ale to także powód do dumy. Świadectwem uporu i walki o wolność jest też klub sportowy Spartakus Daleszyce, a wszyscy wiemy co to za postać – podkreślał.
Anna Myślińska z klubu KO oraz Jarosław Bukowski z klubu Projekt Wspólne Kielce przekonywali, że nie bylibyśmy zadowoleni, gdyby odwrócić sytuację i podobne słowa skierowano pod adresem Kielc. Dlatego wskazane byłoby powiedzenie po prostu – przepraszam.
Wiesław Koza przyznał, że wolałby jako kielczanin, by siedziba spółki SIM KZN Świętokrzyskie znalazła się w Kielcach, a nie w Daleszycach. Dodał także, że jeśli ktokolwiek czuje się urażony to przeprasza za swoje słowa, ale wciąż utrzymywał, że nikogo nie obraził w bezpośredni sposób.