W sobotę w Łodzi rozstrzygnie się przyszłość Korony Kielce. W ostatniej kolejce ekstraklasowego sezonu, podopieczni Kamila Kuzery zmierzą się z Widzewem. Jeśli zwyciężą, bez względu na rezultaty innych meczów, pozostaną w piłkarskiej elicie. W przypadku starty punktów, będą musieli liczyć na potknięcia Śląska Wrocław bądź Wisły Płock.
Statystyki bezpośrednich spotkań nie są dla „żółto–czerwonych” zbyt optymistyczne. Z dziesięciu meczów z Widzewem w ekstraklasie, wygrali tylko jeden. W sezonie 2013/2014, po którym łodzianie spadli do I ligi, cieszyli się ze zwycięstwa przed własną publicznością 2:1, po dwóch trafieniach Jacka Kiełba. W najwyższej klasie rozgrywkowej zanotowali ponadto sześć porażek i trzy remisy.
Korona cztery razy wygrała na stadionie przy al. Piłsudskiego w II i I lidze. Ostatni triumf świętowała w poprzednim sezonie. Pokonanie Widzewa w 30. kolejce 2:1 pozwoliło kielczanom pozostać w grze o ekstraklasę. Gola na wagę trzech punktów strzelił wówczas Jewgienij Szykawka.
– Bardzo dobrze wspominam tamten mecz, bo wygraliśmy i zdobyłem ważną bramkę. Na stadionie była fajna atmosfera, a trzy punkty dużo nam wówczas dawały. Teraz to będzie zupełnie inne spotkanie. Musimy zwyciężyć, żeby nie oglądać się na pozostałe drużyny. Trzeba jednak skupić się na własnym zadaniu, a nie podbiegać co pięć minut do ławki i pytać o wyniki na innych stadionach – uważa białoruski napastnik.
Jewgienij Szykawka nie przedłużył jeszcze kończącego się w czerwcu kontraktu, ale jeśli Korona utrzyma się w ekstraklasie, to w Kielcach pozostanie.
– Jak będzie utrzymanie, to są duże szanse na to, że zostanę w Koronie. Naprawdę bardzo mi się tu wszystko podoba, atmosfera, ludzie pracujący w klubie i drużyna. W Kielcach czuję się bardzo dobrze, podobnie jak moja rodzina – podkreślił Jewgienij Szykawka.
W rundzie jesiennej Korona przegrała z Widzewem przed własną publicznością 0:1, a strzelcem gola w doliczonym czasie gry był Chorwat Mato Miloš. Wszystkie mecze 34. kolejki PKO BP Ekstraklasy rozpoczną się w sobotę o godzinie 17.30.