W rozgrywanym w Kolonii meczu finałowym Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych Barlinek Industria Kielce przegrała po dogrywce z drużyną SC Magdeburg 29:30.
Do przerwy zespół Barlinek Industria Kielce prowadził z niemiecką drużyną SC Magdeburg 15:13. Po 60 minutach był remis 26:26.
Zespół trenera Tałanta Dujeszbajewa po raz trzeci dotarł do decydującego meczu, ale trofeum wywalczył jedynie w 2016 roku.
Barlinek Industria Kielce – SC Magdeburg 29:30 po dogr. (27:28, 26:26, 15:13).
Barlinek Industria Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki – Alex Dujshebaev 8, Dylan Nahi 5, Arkadiusz Moryto 5, Arciom Karalek 3, Daniel Dujshebaev 3, Nicolas Tournet 2, Benoit Kounkoud 2, Szymon Sićko 1, Miguel Sanchez-Migallon, Michał Olejniczak, Igor Karacic, Tomasz Gębala.
SC Magdeburg: Mike Jensen, Nikola Portner – Kay Smits 8, Michael Damgaard 6, Gisli Kristjansson 6, Matthias Musche 4, Magnus Saugstrup 3, Christian O’Sullivan 1, Daniel Peterson 1, Oscar Bergendahl 1, Lucas Meister, Piotr Chrapkowski, Tim Hanke, Philipp Weber, Lucas Mertens, Marko Bezjak.
Karne minuty: Barlinek Industria – 8, SC Magdeburg – 10. Czerwona kartka (z gradacji kar) – 59. min. Christian O’Sullivan (SC Magdeburg).
Sędziowali: Bojan Lah i David Sok (Słwenia). Widzów: 20 000.
W kadrze kieleckiej drużyny, w porównaniu do spotkania półfinałowego, doszło do jednej zmiany. Cezarego Surgiela zastąpił Szymon Wiaderny. W zespole rywali trener Bennet Wiegert postawił na tę samą szesnastkę zawodników. W składzie znalazł się również islandzki rozgrywający Gisli Kristjansson, który pod koniec pojedynku z FC Barceloną doznał kontuzji barku.
Finałowe spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczął zespół niemiecki. „Gladiatorzy” w szóstej minucie prowadzili 4:1, po tym jak rzut karny wykorzystał Kay Smits. W kolejnej próbie z linii siedmiu metrów Holendra zatrzymał Andreas Wolff. W polskiej drużynie pierwsze skrzypce grał Alex Dujshebaev. Po jego trzech bramkach Barlinek Industria w 10. min przegrywał już tylko 4:5. Po kolejnych dwóch minutach do remisu (6:6) doprowadził Dylan Nahi.
Kolejną akcję Magdeburga rzutem wykończył Magnus Saugstrup, ale Wolff popisał się po raz kolejny kapitalną interwencją. Bramkarza rywali Nikolę Portnera pokonał Benoit Kounkoud i kielczanie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (7:6). Kolejny fragment gry należał do ekipy z Bundesligi. Na parkiecie pojawił się Kristjansson, od razu w pierwszej akcji zdobył bramkę i teraz niemiecka drużyna prowadziła 8:7. Kielczanie odpowiedzieli trafieniami starszego syna trenera Barlinka Industrii i Arkadiusza Moryty.
W 24. minucie swoją piątą bramkę zdobył świetnie dysponowany Alex Dujshebaev i polska drużyna odskoczyła na dwa trafienia (11:9). Na przerwę zespół z Kielc schodził prowadząc 15:13, po bramce w ostatnich sekundach Moryty.
Drugą połowę drużyna ze stolicy regionu świętokrzyskiego rozpoczęła od bramki ze skrzydła Dylana Nahiego. Dwoma świetnymi interwencjami popisał się Wolff, który zatrzymał rzuty Philippa Webera i Saugstrupa. W 35. minucie po trafieniu Kounkouda Barlinek Industria wygrywał 18:14, mimo że na ławce kar przebywał Arciom Karalek. Dobrą passę kieleckiego zespołu zatrzymał Moryto, nie wykorzystując karnego. Niemcy to bezlitośnie wykorzystali odrabiając część strat (16:18 – Saugstrup).
Mogli nawet zdobyć kolejną bramkę, ale niemiecki bramkarz Barlinka prawie leżąc na parkiecie zatrzymał Marko Bezjaka. W 43. minucie rozgrywający w barwach drużyny z Kielc setny mecz w Lidze Mistrzów Alex Dujshebaev, zdobył swoją już ósmą bramkę i jego zespół wygrywał 21:18. Przy prowadzeniu polskiej drużyny 22:20 mecz został przerwany na kilkanaście minut, po tym jak zasłabł jeden z kieleckich dziennikarzy na trybunie prasowej.
Po wznowieniu gry Wolffa pokonał Michael Damgaard i przewaga Barlinka Industrii stopniała do jednego trafienia (22:21). Na dziewięć minut przed końcem rzut Moryty obronił Portner, a rywale mimo że grali w osłabieniu doprowadzili do remisu (Mathhias Musche). Kielczanie odpowiedzieli bramką Nicolasa Tournata, ale po chwili na ławkę kar powędrował Gębala. „Gladiatorzy” to wykorzystali i Daniel Peterson pokonał Wolffa (23:23).
Emocje sięgnęły zenitu. Na pięć minut przed końcem podopieczni Tałanta Dujszebajewa zgubili piłkę w ataku, a Magdeburg na prowadzenie wyprowadził Christian O’Sullivav. Kielczanie odpowiedzieli bramkami Moryty i Daniela Dujshebaeva. Na minutę przed końcowym gwizdkiem arbitrów przy prowadzeniu polskiej ekipy 26:25 Niemcy zrobiłi błąd przy zmianie i na ławkę kar po raz trzeci (czerwona kartka) powędrował O’Sullivan. Mimo to Magdeburg doprowadził do remisu po rzucie Michaela Damgaarda. Trener Barlinka Industrii wziął czas, ale kielczanie nie zdołali oddać rzutu i doszło do dogrywki.
W jej pierwszej części padły tylko trzy bramki. Przed ostatnimi pięcioma minutami rywale polskiej drużyny prowadzili 28:27, po bramce już po czasie z karnego Smitsa. Po wznowieniu gry Magdeburg odskoczył na dwa trafienia (29:27- Damgaard). Zespół z Kielc odpowiedział bramką Nicolasa Tournata i mógł doprowadzić do remisu. Jednak rzut już po czasie Daniela Dujshebaeva został zablokowany. „Gladiatorzy” po raz drugi wygrali Ligę Mistrzów, a kielczanie po raz drugi z rzędu przegrali w finale.
– To jest po prostu nieprawdopodobne, że po raz kolejny nie zdobywamy tego pucharu. Trudno coś powiedzieć tak „na gorąco”, bo walczyliśmy do końca. To my mogliśmy postawić „kropkę nad i” w 60 minucie. Niestety, tego nie zrobiliśmy i musieliśmy walczyć w dogrywce, którą przegraliśmy. Obiecywaliśmy sobie, obiecywaliśmy rodzinom, że przyjedziemy do Kolonii i ten puchar zdobędziemy. Tak się, niestety nie stało – podsumował rozgrywający kieleckiego zespołu Michał Olejniczak.
– Moje serce krwawi. Można przegrać, ale taka porażka bardzo boli. To jest mecz o wszystko i tu nie można mówić, że czegoś zabrakło albo nie zabrakło. Taki mecz może pójść w każdą stronę. Mieliśmy ostatnią akcję w 60 minucie na zwycięstwo i to był moment, w którym powinniśmy zakończyć to spotkanie. Mimo tego, co się wydarzyło jestem bardzo dumny z zespołu – powiedział prezes kieleckiego klubu Bertus Servaas.
W meczu o trzecie miejsce piłkarze ręczni FC Barcelona pokonali Paris Saint-Germain 37:31 (22:13).