Holender Olav Kooij z ekipy Jumbo-Visma wygrał czwarty etap wyścigu kolarskiego Tour de Pologne, ze Strzelina do Opola. Liderem pozostał Słoweniec Matej Mohoric (Bahrain-Victorious).
Etap zapowiadał się jako sprinterski, ale… W tegorocznym Tour de Pologne pogoda nie rozpieszcza zawodników. Słońce świeciło tylko przez chwilę podczas pierwszego etapu w Poznaniu. We wtorek na starcie w Strzelinie znów było pochmurnie i zanosiło się na deszcz.
„Może to być jeden z najcięższych etapów. Wieje bardzo mocny wiatr, drogi są wąskie, więc można spróbować atakować na rantach. Peleton może się porwać” – mówił Kwiatkowski, trzeci na metach etapów w Karpaczu i Dusznikach-Zdroju.
Kolarz ekipy Ineos Grenadiers nawiązywał do tzw. jazdy na rantach, czyli do tworzenia przez zawodników przeważnie jednej drużyny wachlarza, w którym chowają się jeden za drugim przed podmuchami bocznego wiatru.
Próba rozerwania stawki nastąpiła już ok. 150 km przed metą. Właśnie zawodnicy Ineos Grenadiers, a także UAE Team Emirates utworzyli wachlarze, peleton mocno się rozciągnął i zaczął pękać. Później jednak tempo spadło i grupy się łączyły.
Kwiatkowski być może liczył na sekundy bonifikaty. Oprócz tych do zdobycia na mecie (10, 6, 4 s), były i na lotnych premiach (3, 2, 1) dla trzech najlepszych zawodników w Sobótce (35 km), w Strzelinie (72 km), gdzie kolarze wracali po przejechaniu pętli, oraz w Grodkowie (101 km).
Lotne premie padły jednak łupem zawodników, którzy zdecydowali się na ucieczkę. Zaraz po starcie odjechali od peletonu liderzy dwóch klasyfikacji: górskiej – Włoch Jacopo Mosca (Lidl-Trek) i aktywnych – Patryk Stosz, a ponadto jego kolega z reprezentacji Polski Norbert Banaszek, Austriak Sebastian Schoenberger (Human Powered Health) oraz reprezentant Kazachstanu i ekipy Astana Jewgienij Gidicz. W Sobótce mieli już ponad trzy minuty przewagi nad peletonem.
Wszystkie lotne premie wygrał bez walki Stosz, który praktycznie zapewnił sobie drugie z rzędu zwycięstwo w klasyfikacji aktywnych TdP (brakuje mu tylko jednego punktu, by przypieczętować sukces). Mosca z kolei był pierwszy na jedynej górskiej premii w Strzegomianach (37 km). Włoch zadowolił się tym i odpadł z ucieczki.
Wiatr ucichł, ostatni z uciekających, pochodzący z Opolszczyzny Stosz został doścignięty 25 km przed metą i poszczególne ekipy zaczęły przygotowywać się do finiszu, wyprowadzając swoich sprinterów na czoło peletonu.
Jednak ci, którzy zostali nieco z tyłu pół kilometra przed metą, gdzie znajdował się zakręt pod kątem 90 stopni, nie mieli już szans. Tak właśnie stało się ze zwycięzcą z Poznania, Belgiem Timem Merlierem (Soudal-Quick Step). Świetną pozycję miał natomiast Kooij i nie zmarnował okazji, odnosząc drugie etapowe zwycięstwo w TdP. Przed rokiem był najszybszy w Lublinie.
W środę odbędzie się etap z Pszczyny do Bielska-Białej, gdzie w 2018 roku zwyciężył Michał Kwiatkowski.