Wojna oscypkowa pod Tatrami – a dokładnie o stoiska z serami m.in. na zakopiańskich Krupówkach. Sanepid rozpoczął kontrole warunków sprzedaży owczych przysmaków i nakłada mandaty wszędzie tam, gdzie nie ma lady chłodniczej.
A przy deptaku prawie żadne stoisko nie posiada odpowiednich lodówek. Górale tłumaczą, że nie mają chłodziarek, bo na Krupówkach nie ma dostępu do prądu i zapowiadają że jeśli Sanepid wymaga lodówek to niech urzędnicy pomogą im codziennie je wnosić na deptak.
– Obowiązek już jest, ponieważ ustawa o żywności i żywieniu wskazuje, że podmioty, które prowadzą sprzedaż tych produktów, między innymi na stoiskach wolnostojących, muszą zapewnić urządzenia chłodnicze do przechowywania na przykład przetworów mlecznych. Przy kontroli sprawdzamy między innymi te warunki i wskazujemy nieprawidłowości. Nakładamy kary pieniężne. Wnioskujemy wówczas do Małopolskiego Inspektora Sanitarnego – mówi Beata Trojańska, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zakopanem.
Mandaty się, sypią tymczasem część górali zapowiada, że lodówek nie ma i mieć nie będzie, a wymogi w tej sprawie to fanaberie i wymysły. Część stoisk na Krupówkach próbuje pobierać prąd z miejskich latarni, ale to z kolei powoduje przeciążenia sieci i przerwy w dostawie prądu w całej dzielnicy. Większość bowiem stoisk z oscypkami nie ma żadnych urządzeń chłodniczych i sery leżą przez cały dzień na ladach często w upale. Sanepid z kolei wystosował komunikat do turystów, aby ci nie kupowali nabiału w takich punktach.