Setki zabytkowych samochodów oraz motocykli opanowały Park Etnograficzny w Tokarni. W skansenie po raz 17. odbył się Motopiknik. W Świętokrzyskim Zlocie Motocykli i Pojazdów Zabytkowych wzięło udział ponad 500 wystawców z całej Polski.
Pośród zabytków można było obejrzeć m.in. motocykl MZ TS 150 De Luxe, na którym z Pruszkowa przyjechał Tomasz Ogieniewski. Kolekcjoner wyjaśnia, że pojazd zakupił w styczniu 1983 roku. Motocykl wciąż ma tego samego właściciela i, co istotne, nadal jest w pełni sprawny. Tomasz Ogieniewski przyznaje jednak, że pod pewnymi względami maszyna wymaga cierpliwości w obsłudze i eksploatacji.
– Współczesne motocykle mają większą moc. Kiedyś motocykl z czterema biegami, w dobie trzybiegowych WSK, to było coś. Ponadto jednoślad z czterema biegami miał lepiej skonstruowaną instalację elektryczną. Współcześnie, w przypadku starszych motocykli, problemem jest przede wszystkim niedobór mocy, który pojawia się przy większych podjazdach. To powoduje, że szybkość przelotowa takiej maszyny nie jest zbyt wielka i najczęściej j utrzymuje się na poziomie 60 km/h – tłumaczy.
– Prawdziwe problemy pojawiają się w przypadku awarii. Regenerowane części obecnie są bardzo drogie. Z kolei oryginalnych po prostu nie ma. Wszystkie kupowane współcześnie elementy nie mają takiej trwałości jak te produkowane kilkadziesiąt lat temu w fabryce MZE – mówi.
Tomasz Ogieniewski wskazuje, że motocykl, mimo swoich rozmiarów, waży nieco ponad 100 kg. Pojazd ma silnik dwusuwowy o pojemności 150 cm/3, a maksymalna prędkość, jaką osiągnął wyniosła 105 km/h.
– Tego typu motocykle są rzadkie. Mój jest zarejestrowany jako zabytek. Koszty eksploatacji takiego jednośladu nie są duże. Jednak co jakiś czas, z którejś części coś kapie lub sączy się. Stąd też największym wyzwaniem jest poświęcenie czasu lub pieniędzy na doprowadzenie motocykla do właściwego stanu. Jeśli mam być szczery, to mimo posiadania oryginalnego klosza lampy, używam dokupionego. Wynika to z faktu właśnie wysokich kosztów regeneracji zużytych części – wyjaśnia.
Tadeusz Sikora, dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej podkreślił, że wystawa była skupiona głównie na starych samochodach.
– Jednym z najciekawszych elementów wystawy były pojazdy marki Saab. Przepiękne samochody. Niestety obecnie już nie są produkowane. Nie można im jednak odmówić niepowtarzalnego uroku i klimatu lat 80. i 90. XX w. – dodał Tadeusz Sikora.
W zlocie udział wzięło także m.in. kilkudziesięciu rzemieślników produkujących rękodzieło oraz koła gospodyń wiejskich.