– Nie czuję się poetką – mówiła Zyta Trych, jedna z najbardziej zasłużonych animatorek kultury w regionie. W czwartek (31 sierpnia) odbyła się promocja jej najnowszego tomiku poezji, zatytułowanego „A co mi tam…”.
W tomiku znalazły się wiersze z lat 1993-2021. Ich wyboru dokonał poeta Szczęsny Wroński. Książeczka ukazała się dzięki staraniom Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach i jak mówił jego prezes, Grzegorz Strzelczyk, książeczka jest wyrazem czci dla niezwykłej osoby, jaką jest Zyta Trych. – Postanowiliśmy uczcić 92. urodziny Zyty, która jest członkiem honorowym naszego stowarzyszenia, członkiem-założycielem. Jest też prezesem innego stowarzyszenia. To postać ze wszech miar godna podziwu, godna tego, żeby dla niej też coś zrobić, bo ona robi dużo dla innych – podkreślił.
Grzegorz Strzelczyk zwrócił uwagę na szatę graficzną wydawnictwa. Ma jasną, zieloną okładkę z wizerunkiem kolorowego ptaka na żółtym tle. – Tomik wyglądem zewnętrznym przypomina panią Zytę, czyli jest bardzo kolorowy, jak kolorowy ptak, a właśnie tak wielu z nas nazywa Zytę – wyjaśnił.
Zyta Trych swoim strojem dopasowała się do wyglądu zbiorku, choć przyznała, że nie było łatwo.
– Było bardzo trudno coś takiego zielonego złapać na mnie, bo jestem nietypowa w rozmiarach, ale od czego jestem wychowana przy kieleckim teatrze? Wiem, co trzeba zrobić i jak upiąć – żartowała.
Artystka wyjaśniła, że zawartość zbioru „A co mi tam…” to efekt wielu rozmów, jakie odbyła ze Szczęsnym Wrońskim. – Jemu akurat podobały się te, z tych lat, więc je wskazał. A są to wiersze przekrojowe, które mówią o przeszłości, o tym, co mnie interesowało i dlaczego te wiersze napisałam. Wszyscy mówią: „poezja”. Nie czuję się poetką. Powiedziałabym, że to, co ja piszę, to raczej proza poetycka. Szczęsny nawet napisał w posłowiu, że nie wszystkie trzymają rytm charakterystyczny dla poezji, ale to dlatego, że ja chcę dużo powiedzieć, a nie mam czasu pomyśleć, w jaki sposób to zrobić – tłumaczyła.
Lektura tomiku jest dobrą okazją, by czytelnik mógł poznać Zytę Trych. Ona sama zapytana, jaki jej portret kreślą zamieszone wiersze, wskazała na ważną stronę swojej osobowości.
– Przede wszystkim obserwatorkę życia, słuchającą ludzi, co mają do powiedzenia, bo z tych rozmów wynika potem tematyka, którą można przemyśleć i zapisać. Wydaje mi się, że jestem osobą, która kocha ludzi i to chyba widać, że jestem dla ludzi jakoś szczególnie oddana – przyznała.
Spotkanie nieprzypadkowo odbyło się w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, w jego tymczasowej siedzibie. Poprowadziła je dr Paulina Drozdowska. Wyjaśniła, że Zyta Trych jest mocno związana z kielecką sceną dramatyczną.
– Pani Zyta jest od wielu, wielu lat bywalczynią naszych premier, ale była też mieszkanką siedziby teatru, która obecnie jest remontowana. Zostawiła w teatrze swoje serce, całe swoje życie. To był ten „adres serdeczny”, jak o nim pisała. Jest zawsze miłym gościem, miłym widzem, miłą recenzentką naszych premier. Dla aktorów zawsze ma życzliwe słowo. Cały czas jest bardzo ciekawa teatru, tego jak on się zmienia. Jest też bardzo otwarta na nowe formy teatralne. I to jest zawsze ogromna przyjemność spotykać panią Zytę. Rozmawiać z nią i o teatrze, i o życiu. Zawsze daje drugiemu człowiekowi dużo pozytywnej energii – zauważyła.
Paulina Drozdowska powiedziała, że lektura tomiku „A co mi tam…” pozwoliła jej inaczej spojrzeć na jego autorkę. – Dla mnie to było poznanie pani Zyty innej od tej, jaką znam z teatru. Nie tylko poetki, ale obserwatorki życia. To jest taka poezja autentyczna, intuicyjna, która dużo mówi o samej pani Zycie, o jej podejściu do życia, do ludzi, do Kielc, które są dla niej wyjątkowe – stwierdziła.
Na spotkanie przybyło wielu gości. Wśród nich był Szczęsny Wroński, który nadał kształt zbiorkowi.
– Pracując nad nim dużo czasu spędziliśmy razem. Cieszę się, że dziś mogę tu być – powiedział.
Poeta od kilku miesięcy zmaga się ze skutkami ciężkiej choroby. Cały czas potrzebuje pieniędzy na rehabilitację, dlatego też cały dochód ze sprzedaży tomu „A co mi tam…” zostanie przeznaczony na ten cel.