– To było bohaterstwo – mówił o Polakach ratujących Żydów w czasie II wojny światowej, poseł Krzysztof Lipiec.
Lider kieleckiego okręgu Prawa i Sprawiedliwości złożył kwiaty przy pomniku upamiętniającym zamordowanie 16 mieszkańców Starachowic, za pomoc żydowskiemu uciekinierowi. We wtorek (5 września) przypada 81. rocznica egzekucji.
– Na kartach polskiej historii jest wiele przykładów tego, że Polacy ratowali Żydów. W Starachowicach też mamy takie przykłady, zasłużyła się m.in. rodzina Daniszewskich. Natomiast już w najbliższą niedzielę na ołtarze zostanie wyniesiona rodzina Ulmów z Markowej na Podkarpaciu. Wiktoria i Józef Ulmowie, wraz z siedmiorgiem dzieci, zostaną ogłoszeni błogosławionymi. My natomiast pamięć o rodzinie Ulmów uczcimy w niedzielę mszą świętą o godz. 10.30, w kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Po niej odbędzie się wernisaż wystawy przygotowanej przez wiceprezesa IPN Mateusza Szpytmę, która prezentuje historię życia i poświęcenia tej rodziny. Starachowice są pierwszym miastem w naszym województwie, w którym ta wystawa będzie prezentowana – informuje parlamentarzysta.
Radny sejmiku województwa, Andrzej Pruś podkreśla, że II Rzeczpospolita w okresie międzywojennym to było oświecone państwo, w którym zgodnie żyły różne narodowości.
– Poznając historię rodziny Ulmów widzimy światłych ludzi, Józef Ulma był nie tylko rolnikiem, ale także fotografem, dbał o wykształcenie dzieci. Zginął ze swoimi bliskimi i ukrywaną rodziną żydowską za to, że postanowił pomóc prześladowanym. My powinniśmy tę pamięć – bez nienawiści – pokazywać i eksponować. W Starachowicach, przed 81 laty szesnaście osób zginęło tylko dlatego, że byli Polakami. Być może z przypadku, być może nie byli zaangażowani w pomoc Żydom, zginęli za to, że nasz naród pomagał innym. Pamiętajmy, że tej zbrodni dokonali konkretni ludzie, że byli to Niemcy. Nasza powinnością jest przypominanie, że naród polski, naród żydowski oraz wiele innych narodów w Europie było skazanych na zniszczenie przez tych, którzy siebie nazywali panami – mówił Andrzej Pruś.
W końcu sierpnia 1942 roku, partyzanci zlikwidowali w Starachowicach dwóch hitlerowskich policjantów, ścigających Żyda zbiegłego z getta. Kilka dni później, hitlerowska żandarmeria aresztowała kilkanaście osób zamieszkałych w pobliżu miejsca zastrzelenia policjantów. Aresztowanych zamknięto w budynku gestapo i tam przesłuchiwano. 5 września 1942 r. na rynku w Wierzbniku postawiono szubienicę. Następnego dnia, niemieccy żandarmi i gestapowcy zamknęli wylotowe ulice prowadzące do rynku i wszystkich ludzi znajdujących się w pobliżu spędzili pod szubienicę. Na oczach tłumu powieszono na niej 16 osób, w tym trzy kobiety – przypomniał radny miejski Dariusz Nowak.
Na starachowickim rynku znajduje się pomnik upamiętniający ofiary niemieckiej egzekucji. We wtorek (5 września) złożono tam kwiaty i zapalono znicze.