W 2. kolejce Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Industrii Kielce pokonali na wyjeździe norweski Kolstad Håndball 32:30 (17:11). Było to pierwsze zwycięstwo mistrzów Polski w tegorocznych rozgrywkach.
Kielecka drużyna do czwartkowego spotkania przystąpiła w 14-osobowym w składzie. Zabrakło kontuzjowanych: egipskiego rozgrywającego Hasana Kaddaha oraz bramkarzy Chorwata Sandro Mestrica i Niemca Andreas Wolffa. Do gry wrócili już Paweł Paczkowski i Islandczyk Haukur Thrastarson, ale nie znaleźli się w kadrze na ten mecz. W zespole rywali zabrakło prawego rozgrywającego Magnusa Roda.
Drużynę gospodarzy, do której przed sezonem dołączyli m.in. Sander Sagosen (THW Kiel) i Goran Johannessen (SG Flensburg-Handewitt), tworzą prawie wyłącznie Norwegowie. Jedynym wyjątkiem jest były zawodnik kielekciego zespołu Islandczyk Sigvaldi Gudjonsson.
Czwartkowy mecz w Trondheim lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Tałanta Dujszebajewa. W szóstej minucie z koła trafił Arciom Karalek i goście wygrywali 3:1. Co prawda, już minutę później był remis (3:3 – bramka Sagosena), ale mistrzowie Polski po krótkim okresie wyrównanej gry, szybko wrócili na właściwe tory. W 19. min bramkarz Kolstad Torbjorn Bergerud skapitulował po rzucie Nicolasa Tournata i zespół z Kielc prowadził 8:6.
Pięć minut później norweska drużyna przegrywała tylko 9:11 (bramka Gabriela Setterbloma), ale potem gracze Industrii udzielili gospodarzom srogiej lekcji piłki ręcznej. Po czterech bramkach z rzędu kielczanie prowadzili już 15:9. Na przerwę polska ekipa schodziła z sześciobramkową przewagą (17:11). Duża w tym zasługa skutecznego Tournata (4 bramki na cztery rzuty) i Miłosza Wałacha. 21-letni bramkarz gości w pierwszej połowie miał 10 udanych interwencji (47 proc. skutecznych obron).
Kiedy w 38. min po bramce Igora Karacica zespół ze stolicy z regionu świętokrzyskiego prowadził 21:14 wydawało się, że kontroluje sytuację. Rozprężeni kielczanie zrobili jednak trzy faule w ataku i gospodarze zaczęli odrabiać straty. Cztery minuty później kontrę aktualnych wicemistrzów Norwegii wykończył Adrian Aalberg i przewaga Industrii stopniała do trzech trafień – 21:18.
Polska drużyna przetrwała trudne chwile i po bramce Nicolasa Turnata wygrywała 26:21 (48. min), ale to nie był jeszcze koniec emocji. Gospodarze jeszcze raz zabrali się za odrabianie strat. Na niespełna siedem minut przed końcem Wałacha pokonał Johannessen (26:28) i kibice gospodarzy liczyli, że ich pupile odwrócą losy spotkania. Nic jednak takiego nie nastąpiło. Kielczanie, głównie za sprawą świetnej gry w pierwszych 30 minutach, odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym sezonie LM.
– Pierwsze 30 minut zagraliśmy wręcz koncertowo. Zwłaszcza ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy graliśmy rewelacyjne. W drugiej części chyba trochę zostaliśmy myślami w szatni, sądząc, że duża przewaga wystarczy nam, żeby wygrać. Gospodarze wrzucili kolejny bieg i byli bardzo zdeterminowani. My natomiast graliśmy trochę bojaźliwie w obronie, wiele do życzenia pozostawiała także nasza gra w przewadze. Zrobiliśmy za dużo błędów, przez co rywale prawie wrócili do gry. Na szczęście wytrzymaliśmy to ciśnienie z ich strony. Miłosz Wałach zawsze miał potencjał, żeby być bardzo dobrym bramkarzem i dziś to potwierdził. 13 obron i 30% skuteczności przez całe 60 minut to bardzo duże jak na jego doświadczenie i wiek. To pokazuje, że ma on papiery na wielkie granie. – podsumował drugi trener kielczan Krzysztof Lijewski.
– Mieliśmy 7 bramek przewagi i trochę to pogubiliśmy. Jednak trzeba pamiętać, że w Kolstad grają znakomici zawodnicy. Najważniejsze, że to my mamy komplet punktów po końcowej syrenie – powiedział w rozmowie z Radiem Kielce skrzydłowy Industrii Arkadiusz Moryto.
– Wyszła nam bardzo dobrze pierwsza połowa. Druga na pewno troszkę do poprawy. Kilka elementów w ataku, bo obrona funkcjonowała raczej dobrze. Trener w szatni powiedział, że z drużyną, która gra tak szybko siedem bramek to nie jest duża zaliczka i to nie jest tak duża przewaga – podsumował skrzydłowy Industrii Arkadiusz Moryto.
– Czuję się bardzo dobrze. To był fajny mecz! Cieszę się bardzo, bo presja, jaka nam towarzyszyła była ogromna. Spadł nam kamień z serca, bo tydzień temu przegraliśmy z Aalborgiem i teraz chcieliśmy się odbić. Graliśmy przed niesamowitą publicznością, dało się odczuć liczbę kibiców na trybunach. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połową i opanowaliśmy sytuację w końcówce drugiej części, co dało nam wygraną. Sam też odczuwałem presję przed meczem, zwłaszcza, że miałem w głowie swój występ z Aalborgiem. Chciałem tutaj zagrać na bardzo fajnym poziomie. Udało się zwłaszcza w pierwszej połowie. Cieszę się, że odbiłem ważną piłkę w końcówce. – powiedział bramkarz Industrii Miłosz Wałach.
– To było wielkie przeżycie. O naszej porażce zdecydowało ostatnie 10-15 minut meczu. Zmierzyliśmy się jednak ze świetnym zespołem z Kielc, który jest jednym z faworytów do wygrania Ligi Mistrzów – powiedział na konferencji prasowej gwiazdor Kolstad Håndball Sander Sagosen.
Kolstad Handball – Industria Kielce 30:32 (11:17)
Kolstad: Bergerud – Johannessen 8, Lyse 6, Sagosen 6, Setterblom 5, Gullerud 2, Aalberg 2, Johnsen 1, Hald, Aga, Ronning, Langeland, Limstrand, Gudjonsson.
Industria: Wałach, Błażejewski – Sićko 6, Tournat 5, Moryto 5, Karacic 4, Nahi 4, D. Dujshebaev 3, A. Dujshebaev 3, Karalek 2, Olejniczak, Kounkoud, Gębala.
Kary: Kolstad – 8, Industria – 8.
Sędziowali: Daniel Accoto Martins i Roberto Accoto Martins (Portugalia).