Rozbudowa zakładu utylizacyjnego we Włoszczowie oznaczałaby koniec dla miasta. Ceny nieruchomości by spadły, a mieszkańcy zaczęliby się masowo wyprowadzać – powiedział w czwartek poseł PiS Bartłomiej Dorywalski.
Od kilku tygodni mieszkańcy Włoszczowy protestują przeciwko powstaniu zakładu utylizacji padliny, który miałby być zlokalizowany przy ul. Przedborskiej, w pobliżu osiedla domów jednorodzinnych, około kilometra od centrum miejscowości. Interwencję w tej sprawie zapowiedział podczas wizyty we Włoszczowie wicepremier Jarosław Kaczyński.
Jak podkreślił w rozmowie z PAP.PL poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Dorywalski, rozbudowa zakładu „oznaczałaby koniec dla miasta”.
– Ludzie wzięli kredyty, wybudowali domy. Dla nich to jest katastrofa. To dotyczy nie tylko miasta, ale i okolicy – podkreślił polityk. – Ceny nieruchomości by spadły, a mieszkańcy zaczęliby się masowo wyprowadzać – dodał.
Pierwotny wniosek o wydanie warunków zabudowy zakładał, ze zakład utylizacyjny miałby zajmować ok. 2 hektarów. Później powierzchnia została skorygowana do niespełna 1 hektara, w wyniku czego, jak podkreśla Dorywalski, wyeliminowano z tego postępowania sąsiadów. – Nie uzyskali oni statusu strony – zaznaczył polityk.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, zmniejszenie obszaru inwestycji spowodowało także, że nie było już konieczne sporządzenie raportu oddziaływania na środowisko, dzięki któremu byłoby możliwe uzyskanie odpowiedzi na wiele pytań dotyczących szczegółów tej inwestycji.
– Inwestor mógł zastosować taki manewr, ale umknęło to uwadze urzędników – zauważył Dorywalski. – Trudno mi powiedzieć, czym kierował się burmistrz podejmując decyzję (określającą warunki zabudowy dla inwestora – PAP), natomiast analizując procedurę można powiedzieć, że występuje tam przynajmniej kilka elementów, które są niezwykle zastanawiające – podkreślił.
– Decyzja została wydana 23 marca, w okresie trzydziestu kilku dni od złożenia korekty do wniosku, czyli niezwykle szybko – zauważył.
Mieszkańcy Włoszczowy masowo sprzeciwiają się rozbudowie zakładu. Jak wskazał Dorywalski „skala protestu jest gigantyczna”.
– Gmina liczy niecałe 20 tysięcy mieszkańców, a liczba osób, które podpisują się pod tym protestem z tygodnia na tydzień zdecydowanie rośnie. Teraz to około 8 tysięcy podpisów – dodał.
Z uwagi na protesty mieszkańców, burmistrz Włoszczowy Grzegorz Dziubek 5 września wznowił postępowanie i wniosek o wydanie warunków zabudowy jest ponownie rozpatrywany. – Pod wpływem naporu społecznego burmistrz wznowił postępowanie i proceduje je jeszcze raz – powiedział poseł PiS.
– Przygotowałem także stosowny wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji burmistrza, spowodowanej rażącym naruszeniem prawa. Wskazałem siedem punktów. To są sprawy proceduralne, łącznie z kwestiami dotyczącymi m.in. pełnomocnictw i braku udziału stron w tym postępowaniu. Taki wniosek został złożony do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w poniedziałek – poinformował Dorywalski.
– Liczę, że zostanie wzięty pod uwagę art. 7 Kodeksu Postępowania Administracyjnego, który mówi o tym, że trzeba wziąć pod uwagę interes społeczny – dodał.