W meczu 6. kolejki Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Industrii Kielce pokonali na wyjeździe Eurofarm Pelister Bitola 24:21 (14:8). Było to trzecie zwycięstwo polskiej drużyny w tych rozgrywkach.
Kielecki zespół dobrze rozpoczął pojedynek. W 8. po golu Tomasza Gębali mistrz Polski prowadził 5:2. W 17. piękną bramkę rzutem z biodra zdobył Igor Karacić i wymownym gestem uciszył macedońską publiczność, czym naraził się miejscowym fanom. W 20. po trafieniu Michała Olejniczaka kielczanie prowadzili już różnicą siedmiu goli (10:3) i była to największa przewaga w tej części gry. A różnica mogłaby być jeszcze wyraźniejsza, gdyby skutecznością nie raził w ataku Benoît Kounkoud.
W końcówce pierwszej połowy gospodarze zdołali nieco zniwelować przewagę Industrii, ale i tak do przerwy bardzo wyraźnie prowadzili podopieczni Talanta Dujszebajewa 14:8.
Druga połowa rozpoczęła się od owacji macedońskich kibiców. Była ta reakcja na niewykorzystanego karnego przez Karacica. Tymczasem ambitnie grający gospodarze zaczęli odrabiać straty. W 38. Industria prowadziła tylko czterema golami (16:12). Wydatnie pomagali Macedończykom kielczanie, którzy w tym fragmencie gry nie wykorzystali dwóch rzutów karnych (Karacić, Moryto). W 44. po trzech kolejnych golach przewaga gości stopniała tylko do jednego gola (16:15). Dwie łatwe bramki z rzędu zdobył Radivojević, którzy wykorzystał fakt, że kielecka bramka była pusta (wycofany bramkarz). Nieco oddechu dał Dani Dujszebajew, po którego golu z biodra Industria prowadziła 19:16. Pelister jednak nie odpuszczał. Po golu Tajnika Macedończycy znów przegrywali tylko jednym golem (18:19).
Jeszcze kilkukrotnie gospodarze zbliżali się do kielczan na różnicę jednej bramki, ale za każdym razem mistrzowie Polski odpowiadali. Ostatecznie Industria pokonała Eurofarm Pelister Bitola 24:21. Bardzo dobra pierwsza połowa w wykonaniu kieleckiego zespołu, o drugiej chciałoby się jak najszybciej zapomnieć.
– W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo kompaktowe zawody. Nasza obrona była wielkim murem, nie do przejścia dla gospodarzy, którzy nie raz ani nie dwa obijali się od nas. Dobrze spisywał się też Miłosz Wałach. Mieliśmy wszystko pod kontrolą. Po zmianie stron nie dobiliśmy przeciwnika. Rywale zaczęli wierzyć w siebie. Graliśmy bardzo wolno w ataku pozycyjnym, ale na obronę nadal nie mogliśmy narzekać. Chcieliśmy uspokajać, bardziej szanować piłkę, ale to nie było rozwiązaniem. Kibice gospodarzy zaczęli tworzyć gorącą atmosferę. Pelister może jeszcze napsuć krwi przeciwnikom, bo na Bałkanach nigdy nie jest łatwo – podsumował drugi trener Industrii Krzysztof Lijewski.
– Sami zgotowaliśmy sobie taki los pierwszym fragmentem drugiej połowy. Było kilka nieprzygotowanych rzutów, łatwych do obrony. Stworzyliśmy sobie małe piekiełko. Jednak w tym momencie liczą się tylko dwa punkty. Zdobyliśmy je bez kilku zawodników, którzy są dla nas ważni – podkreślił skrzydłowy mistrzów Polski Arkadiusz Moryto.
HC Eurofarm Pelister – Industria Kielce 21:24 (8:14)
HC Eurofarm Pelister: Lesjak, Ghedbane – Cethe, Kuzmanovski 2, Tajnik 1, Kisum 2, Borzas 3, Tankoski, Radivojevic 6, Kosteski, Nielsen, Petrovic 1, Petar Atanaseivikj 1, Vasilev 1, Peshevski 4, Pavle Atanaseivikj
Industria: Wałach, Błażejewski – Wiaderny, Nahi 3, D. Dujszebajew 2, Stenmalm, Gębala 2, Olejniczak 5, Karacić 2, Tharstarson 4, Moryto 4, Kounkoud, Karaliok 1, Tournat 1.
Karne minuty: Eurofarm – 12, Industria – 10.
Sędziowali: Marko Boricic i Dejan Markovic (Serbia).