Był jednym z najwybitniejszych i najpopularniejszych aktorów międzywojennego polskiego kina i teatru. Zmarł w sowieckim łagrze, zaś jego ciało spoczywa w zbiorowej mogile. O życiu i działalności artystycznej Eugeniusza Bodo opowiada nowa wystawa, którą można oglądać w foyer tymczasowej siedziby Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.
– Eugeniusz Bodo na pewno cieszyłby się, że ekspozycja jemu poświęcona pokazywana jest w teatrze, w którym kiedyś występował – mówi Ilona Religa Gola z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej, pomysłodawczyni i twórczyni wystawy. Dodaje, że w kieleckiej prasie można znaleźć informację o występie aktora w Kielcach.
– Pierwszy raz w grudniu 1918 roku przybył z grupą teatralną, której przewodził jego ojciec, Teodor Junod. Dali kilka występów, w tym w noc sylwestrową. Po raz drugi był w 1930. Już wówczas z Hanką Ordonówną, również występując na kieleckiej scenie, co ciekawe, wtedy Teatru Polskiego, dzisiaj scenie Teatru im. Stefana Żeromskiego – wyjaśnia.
Ilona Religa Gola wskazuje na jeszcze jeden element biografii Eugeniusza Bodo, związany z Kielcami.
– Z ustaleń Mireli Tomczyk wynika, że najprawdopodobniej pseudonim Bodo ukazał się w prasie po raz pierwszy na łamach „Gazety Kieleckiej”. Było to zaproszenie na występy z grudnia 1918 roku. Dzięki wspomnieniom Ludwika Starskiego wiemy, że używał tego pseudonimu wcześniej – dodaje.
Nie tylko aktor
Eugeniusz Bodo, czyli Bohdan Eugene Junod. Pseudonim wziął od pierwszych sylab swojego pierwszego imienia oraz trzeciego imienia matki – Jadwigi Anny Doroty. Syn Polki i Szwajcara. Był aktorem filmowym, rewiowym i teatralnym. Sprawdził się w kinie niemym, ale sławę przyniosły mu filmy dźwiękowe, w których nie tylko grał, był również scenarzystą, reżyserem i producentem. Jego znakomitą karierę przerwał wybuch II wojny światowej.
Jak mówi Ilona Religa Gola, we wrześniu 1939 roku artysta opuszcza stolicę, udając się do miejscowości Równe na Wołyniu, a potem do Lwowa, gdzie kontynuuje swoją działalność artystyczną, m.in. w teatrze Tea-Jazz Henryka Warsa.
– To tournée, które kończy się wiosną 1941 roku jest dla niego ostatnim momentem występów artystycznych. W kolejnym tournée, które zostaje rozpoczęte przez grupę, Eugeniusza Bodo już nie ma. W czerwcu 1941 roku zostaje aresztowany a następnie trafia do obozu sowieckiego, gdzie w październiku 1943 roku, w Kotłasie, umiera – dodaje.
Artysta planował wyjechać do USA. Jak mówi kurator, wierzył, że pomoże mu w tym paszport szwajcarski.
– Ostatecznie okazało się, że sam paszport, jak i jego sława nie pomogły mu, a wręcz przeciwnie. Posiadanie tego paszportu stało się przyczynkiem do podejrzenia ze strony sowietów, że jest szpiegiem. Bodo był nawet podejrzewany o podwójne szpiegostwo. W związku z czym został aresztowany – wyjaśnia.
Tajemnica trwająca dziesięciolecia
Ciało Eugeniusza Bodo zostało złożone w bezimiennej, zbiorowej mogile w Kotłasie.
– Dzisiaj na warszawskich Powązkach znajduje się symboliczny grób, gdzie widnieje tylko nazwisko artysty. To zasługa jego krewnej. Natomiast ciało spoczywa w Kotłasie. W 2011 roku staraniem m.in. Instytutu Polskiego w Sankt Petersburgu i społeczności polskiej, powstała tam symboliczna mogiła, upamiętniająca wielkiego artystę, którego ciało spoczęło na tym terenie – zaznacza.
Ilona Religa-Gola zwraca uwagę, że losy Eugeniusza Bodo długo były owiane tajemnicą. Władzom komunistycznym w Polsce po 1945 roku zależało, by pamięć o artyście zaginęła.
– Było wielką tajemnicą, w jakich okolicznościach Eugeniusz Bodo umarł. Krążyły różne, mniej lub bardziej prawdopodobne scenariusze, ale ówczesna władza nie pozwalała na to, aby w oficjalnym przekazie pojawiała się informacja, że wielki artysta, doceniony także przez publiczność rosyjską, trafił do sowieckiego łagru, w którym przyszło mu umrzeć. Dopiero starania tych osób, które pamiętały Bodo z okresu przedwojennego, krewnych i miłośników kina przedwojennego doprowadziły do tego, że w latach 70. XX wieku pamięć powoli powracała do przestrzeni publicznej. Ostatecznym momentem, kiedy nazwisko Bodo i to, co się z nim działo w czasie II wojny światowej ujrzało światło dzienne był początek lat 90. XX wieku. W kolejnych latach Federacja Rosyjska przekazała materiały, skany dokumentów, które świadczą o obecności artysty w sowieckim łagrze, a następnie jego śmierci w 1943 roku – podkreśla.
Dodaje, że w gronie osób, które przyczyniły się do tego, by pamięć o Eugeniuszu Bodo zaczęła na nowo powracać jest Stanisław Janicki – krytyk filmowy, historyk kina.
– Dzięki działalności którego poznaliśmy wiele nowych faktów z życia Eugeniusza Bodo z czasu po 1939 roku – mówi.
Ostatnie karty mogłyby wyglądać inaczej
Wystawa przygotowana przez Ilonę Religę Golę we współpracy z dr. Michałem Zawiszą z kieleckiej delegatury IPN oraz Mirelą Tomczyk – redaktor naczelnej portalu „Stare kino” pokazuje niezwykle barwą historię życia Eugeniusza Bodo.
– Na wystawie biograficznej zostały zaprezentowane najważniejsze informacje dotyczące jego życia, działalności scenicznej, a także to, co się działo w czasie II wojny światowej i okres powojenny, bo po 1945 roku, pamięć o Eugeniuszu Bodo nie funkcjonowała – zaznacza kurator.
– Została przygotowana w związku z przypadającą w 2023 roku 80. rocznicą śmierci artysty. Na ekspozycji zostały ujęte najważniejsze fakty, w skondensowanej treści, podparte ciekawą ikonografią, która została pozyskana z różnych miejsc Polski, ale także z zagranicy – zaznacza.
Robert Piwko, naczelnik kieleckiej delegatury IPN zwrócił uwagę, że wystawa skierowana jest przede wszystkim do młodego odbiorcy. Zauważył, że gdyby nie II wojna światowa, jej ostatnie karty mogłyby wyglądać inaczej.
– To by było zwieńczenie kariery we wszystkich tych obszarach, w których Eugeniusz Bodo był aktywny, widzielibyśmy go uśmiechniętego, zażywającego odpoczynku, ale i splendoru. Niestety historia Polski jest taka, że również kultura i sztuka, czyli te obszary, które powinny korzystać z wolności, być dla narodu pewną inspiracją dla rozwoju, stały się ofiarami ślepego, barbarzyńskiego, pełnego brutalności reżimów totalitarnych – stwierdził.
W podobnym tonie wypowiadał się obecny na wernisażu poseł Krzysztof Lipiec.
– Postać wielce zasłużona dla polskiej kultury. Wiele osób dziś zna przede wszystkim jego wspaniałe piosenki, mniej jest znany jako aktor, natomiast mało kto wie, że to jest postać tragiczna, że to, że tak krótko żył, to „zasługa” naszych ciemiężycieli, tych, którzy zawsze patrzyli złym wzrokiem na to, co się w Polsce dzieje, mówię o Sowietach. To właśnie tragizm wielkiego artysty, który mógłby żyć, gdyby nie to, że posiadał paszport szwajcarski, i to było głównym powodem jego prześladowania przez NKWD. Jestem wdzięczny kieleckiej delegaturze IPN i Teatrowi im. Stefana Żeromskiego, że dzisiaj możemy być świadkami wystawy przygotowanej przez IPN, który jest nie tylko skarbnicą polskiej historii, ale również polskiej kultury – podkreślił.
Współorganizatorem wydarzenia jest Teatr im. Stefana Żeromskiego. Jego dyrektor, Michał Kotański powiedział, że to właściwe miejsce do prezentacji sylwetki takiego artysty, jak Eugeniusz Bodo.
– Temat teatralny – biografia aktora, więc uznaliśmy, że nasi widzowie będą właściwym odbiorcą takiej wystawy – mówił.
Ekspozycję będzie można oglądać do końca listopada.
Gra miejska
Towarzyszy jej gra miejska „Bodo znany i nieznany” z wykorzystaniem mobilnej aplikacji Action Track. Została przygotowana przez pracowników Delegatury IPN. Na najlepszych czekają bilety do teatru, planszówki, książki i komiksy. Gra będzie aktywna do 30 listopada 2023 roku. Aby się do niej włączyć, trzeba pobrać kod QR ze strony teatru.