Budował Centralny Okręg Przemysłowy, ale za niesubordynację wobec władzy komunistycznej trafił do więzienia, a potem na szczęście dla pokolenia adeptów mechaniki został nauczycielem. Wiktor Cichecki „Dziadek” był wyjątkowym nauczycielem, absolwentem Politechniki Lwowskiej, który przez lata uczył w koneckim „Mechaniku”.
Wiktor Cichecki zmarł w 1990 roku, uczył młodych ludzi przedmiotów zawodowych między innymi mechaniki. Teraz, dzięki jego byłym uczniom odnowiono nagrobek belfra. Jego uczeń, Olgierd Witkowski informuje, że nauczyciel był już przed wojną docenionym inżynierem. Pracował w zakładach Centralnego Okręgu Przemysłowego i był inspektorem Przemysłu Obronnego. Po wojnie, za nieposłuszeństwo władzy komunistycznej cierpiał represje.
– Po wojnie był jednym z budowniczych huty w Częstochowie, ale podpadł ówczesnej władzy, bo nie przyjął transportu szkła z ZSRR. Twierdził, że to co przywieziono nie spełnia wymogów jakościowych. Za ten czyn został oskarżony o sabotaż i skazany – wspomina.
W więzieniu spędził 6 lat. Potem wrócił do rodzinnych Końskich, gdzie został nauczycielem „Mechanika”. Jak podkreśla Beata Jakubowska, dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1 zapamiętano go jako wzór nauczyciela, człowieka o wielkiej wiedzy, a jednocześnie przedwojennej kulturze osobistej. Był legendą tej szkoły.
– Słychać go było na korytarzu z daleka, bo miał sztywne drewniane podeszwy butów, zawsze wypastowane na wysoki połysk. Był człowiekiem o niezwykle wysokiej kulturze osobistej, takcie, o czym świadczy choćby to, że nie mieliśmy problemu by 30 lat po jego śmierci uzbierać środki na renowację nagrobka – mówi.
Krzysztof Jakubowski, uczeń „Dziadka”, mówi że wyniósł ze szkoły nie tylko wiedzę, ale też duży respekt do nauki. Sam później został belfrem i te same wartości wpajał swoim uczniom.
Pieniądze na odnowę nagrobka zbierali członkowie Towarzystwa Przyjaciół „Mechanika”, uczniowie, absolwenci i nauczyciele.