Piłkarze ręczni Industrii Kielce nie są w najwyższej formie i to widzi chyba każdy kibic. Przyczyn takiego stanu rzeczy na pewno jest kilka m.in.: kontuzje czołowych graczy, bardzo mocno napięty kalendarz, ostatnio rywalizacja w IHF Super Globe, Lidze Mistrzów, Orlen Superlidze i w meczach kontrolnych reprezentacji, a to oznacza również pokonywanie ogromnych odległości, a także brak czasu na pełną regenerację.
Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt, o którym mówi obrotowy Industrii Arciom Karaliok.
– Zdajemy sobie sprawę, że z naszą formą nie jest najlepiej. Mamy niepewność, którą widać na boisku. Nie gramy tak swobodnie jak wcześniej, kiedy szybko biegaliśmy do kontry, ryzykowaliśmy, a przede wszystkim rzucaliśmy ponad 35 bramek w Lidze Mistrzów i Orlen Superlidze. Teraz boimy się ryzykować i to jest gdzieś w naszych głowach. Musimy sobie z tym poradzić, bo każdy zespół na pewno przeżywa taki kryzys w jakimś momencie. Nie uważam, że nie umiemy już grać w piłkę ręczną. Musimy to wyrzucić z naszych głów – powiedział Arciom Karaliok.
Po zwycięstwie z HC Zagrzeb przed Industrią kolejna szansa na dobry mecz. W czwartek kielczanie zmierzą się w Hali Legionów z najsłabszą drużyną grupy A Ligi Mistrzów, czyli Eurofarmem Pelisterem Bitola z Macedonii Północnej.