Inwestor, który chce we Włoszczowie zbudować zakład utylizacji padliny nie rezygnuje i odwołuje się od decyzji burmistrza.
Burmistrz Grzegorz Dziubek, w marcu tego roku wydał warunki zabudowy dla zakładu produkcji wysokogatunkowych protein. Jednak z uwagi na protesty mieszkańców i brak szczegółowych informacji na temat specyfiki prowadzonej działalności, 5 września wznowił postępowanie administracyjne w tej sprawie. Wniosek o wydanie warunków zabudowy został ponownie rozpatrzony, a decyzja zezwalająca na lokalizację instalacji z dnia 23 marca tego roku została cofnięta.
Teraz burmistrz informuje, że inwestor odwołał się, co oznacza, że zakład nadal może powstać.
– Inwestor skorzystał z prawa i odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jako samorząd przygotujemy nasze stanowisko i przekażemy je do SKO w Kielcach. SKO może utrzymać tę decyzję lub uchylić i przekazać do niższego organu czyli Urzędu Gminy we Włoszczowie – wyjaśnia.
Do sprawy odniósł się poseł Bartłomiej Dorywalski z Prawa i Sprawiedliwości, który podkreśla, że taki zakład spowoduje upadek miasta.
– Realizacja takiego przedsięwzięcia i to kilometr od centrum oznaczałoby zagładę miasta na wielu płaszczyznach: społecznej, materialnej, rozwojowej i majątkowej, bo ceny nieruchomości zostałyby obniżone. Tutaj nie dałoby się żyć – przestrzega poseł.
Przypomnijmy, planowany zakład utylizacji padliny miał powstać przy ul. Przedborskiej, na działce o powierzchni prawie 1 ha. Zgodnie z tłumaczeniami władz miasta, z wniosku inwestora nie wynikało jasno jaki rodzaj produkcji będzie w nim prowadzony. Firma Farmutil miała wykorzystać obowiązujące przepisy, dotyczące powierzchni nieruchomości, do zamaskowania prawdziwego przeznaczenia zakładu.