Belg Martin Remacle zapewnił Koronie awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. W środowym meczu z obrońcą trofeum Legią Warszawa, 26–letni pomocnik strzelił gola w ostatniej minucie dogrywki, finalizując kontratak kieleckiego zespołu.
„Żółto–czerwoni” wygrali 2:1 i po raz ósmy w historii znaleźli się w najlepszej ósemce tych prestiżowych rozgrywek.
Martin Remacle strzelił w tym sezonie łącznie już siedem goli, ale nie ukrywa, że ten wyrzucający za burtę pucharowych rozgrywek Legię Warszawa jest najważniejszy.
– Wiedzieliśmy, że Legia jest dobrym zespołem, chcącym jak najdalej zajść w pucharze. To moja najważniejsza bramka w Koronie. Wiadomo, że to jest jeden mecz i wszystko jest możliwe, ale strzelenie gola w ostatniej minucie dogrywki, to jest coś niesamowitego. Cieszę się, że sprawił on tyle radości naszym kibicom. Jesteśmy w ćwierćfinale, ale teraz musimy skupić się na rozgrywkach ligowych, a nie tylko na Pucharze Polski – stwierdził wychowanek Royal Standard de Liège
Martin Remacle przyznał, że podobne akcje, jak ta po której zdobył bramkę, zespół wielokrotnie ćwiczył na treningach.
– Na sekundy przed strzeleniem gola wiedziałem, że Błaniu (red. Dawid Błanik asystował przy trafieniu Belga) poda piłkę właśnie w to miejsce. Wielokrotnie ćwiczyliśmy takie dośrodkowania na treningach. Jeszcze przed podaniem Nono do Błania spojrzałem ukradkiem na boiskowy zegar i pomyślałem sobie, że muszę zdobyć teraz tę bramkę. Kiedy dostałem piłkę do nogi, to nie myślałem tylko strzeliłem. To było niesamowite uczucie, bo sprawiliśmy sensację – podkreślił belgijski pomocnik.
Martin Remacle jest najskuteczniejszym piłkarzem Korony w tym sezonie. W PKO BP Ekstraklasie strzelił cztery gole pokonując golkiperów Stali Mielec, Warty Poznań, Puszczy Niepołomice i Jagiellonii Białystok, a w Fortuna Pucharze Polski dwukrotnie trafił wcześniej do bramki drużyny rezerw Legii Warszawa.