W zaległym meczu z 11. kolejki Orlen Superligi Industria Kielce uległa Orlenowi Wiśle Płock 28:29 (11:15). Była to pierwsza od 12 lat porażka kielczan w Hali Legionów z odwiecznym rywalem.
Mecz rozpoczął się z opóźnieniem, a już pierwsze minuty pokazały, że stawka pojedynku jest wysoka. Błędy i kary zdominowały początek spotkania, ale to goście pierwsi uporządkowali swoja grę. To Orlen Wisła Płock na przerwę schodził z kilkubramkową przewagą. Druga odsłona dla kieleckich szczypiornistów także zaczęła się nie najlepiej. Błędy i kary sprawiły, że rosła przewaga gości. W końcówce zawodnicy Industrii trochę zniwelowali przewagę, ale nie wystarczyło im czasu na odwrócenie wyniku.
Ostatecznie mecz Industria Kielce – Orlen Wisła Płock zakończył się wynikiem 28:29.
Mecz był bardzo często przerywany. Gra była szarpana i na pewno nie była to piłka ręczna na wysokim poziomie. Dużo dyskusji toczyli sędziowie Michał Fabryczny i Jakub Rawicki z delegatami ZPRP Joanną Brehmer i Markiem Góralczykiem, przez których raz po raz byli wzywani do stolika.
– Błędy były w obie strony. Ten wynik nie świadczy o tym, że oni grali dużo lepiej. Oni mieli jednak jakąś pomoc. No, ale nie wiedziałem jaką… Chociaż wiem, że za takie słowa związek będzie mnie karał. Demokracja jest tylko w jedną stronę. Wszyscy widzieliście mecz. Gratulacje dla moich chłopaków, że nie załamali rąk. Mimo tego, co działo się na boisku. Przegrywaliśmy już sześcioma golami, ale doszliśmy do remisu. Przegraliśmy, ale my nie będziemy pisać pism, grozić sądem. Nawet jak przegrywamy w taki sposób, nie gadamy. Walczymy dalej – komentował „na gorąco” mocno wzburzony trener Industrii Talant Dujszebajew.
45 sekund przed końcem spotkania Industria wykorzystała kontratak i Dylan Nahi zdobył bramkę dającą remis 28:28. Niestety, w ostatniej akcji spotkania, dwie sekundy przed końcem, Andreasa Wolffa pokonał Michał Daszek dając Orlen Wiśle Płock zwycięstwo i fotel lidera.
– Dużo nerwów od samego początku tego spotkania. Oczywiście, nie chcę komentować niektórych rzeczy, które się działy na parkiecie, ale było zbyt nerwowo. Kiedy się „na chłodno” pomyśli to lepszy rydz niż nic. Ta jedna bramka to nie jest jakaś wielka zaliczka w kontekście dwumeczu i to mimo, że teraz graliśmy u siebie. Było minus 6 doszliśmy na remis, ale oczywiście chcieliśmy wygrać i obronić naszą twierdzę – powiedział skrzydłowy kieleckiego zespołu Arkadiusz Moryto.
– Fantastycznie, że się w końcu udało wygrać w Kielcach. To był prawdziwy „rollercoaster”. Prowadziliśmy już znacznie większą różnicą bramek, ale rywale wyrównali. W końcówce zdobyliśmy decydujące trafienie. Radość w naszym zespole jest ogromna – powiedział skrzydłowy gości Michał Daszek.
Kielczanie przegrali pierwszy mecz od 12 lat z Wisłą Płock we własnej hali. Do dziś mieli na koncie 25 zwycięstw z rzędu, a w sumie nie dali się pokonać w lidze żadnej drużynie od 189 spotkań przed własną publicznością.
Industria Kielce – Orlen Wisła Płock 28:29 (11:15)
Kielce: Wolff, Wałach – Nahi 3, Wiaderny, Surgiel, Gębala, Sićko 4, D. Dujszebajew, Karacić 4, Olejniczak 2, Thrastarson 1, A. Dujszebajew 6, Moryto 2, Kounkoud 2, Karaliok 1, Tournat 1
Płock: Alilović, Jastrzębski, Sroczyk– Daszek 1, Zarabec 3, Lucin 6, Piroch 2, Serido, Samoiła, Fazekas 3, Krajewski 3, Perez, Terzic, Mihić 3, Dawydzik 3, Mindegia
Czerwone kartki: Karaliok (z gradacji), Gębala (za uderzenie w twarz)– Serdio (uderzenie w twarz), Piroch (z gradacji kar)