Nic nie zapowiadało tej tragedii, ale w ciągu kilku minut życie dziewięciorga dzieci z miejscowości Jeleniów w gminie Nowa Słupia zmieniło się o 180 stopni. Z dnia na dzień zostały osierocone. Śmierć mamy sprawiła, że już nic nie będzie takie samo, ale dzięki naszemu wsparciu, ich codzienność może być łatwiejsza. To właśnie dla rodziny Piątków będziemy zbierać pieniądze podczas koncertu charytatywnego, który w sobotę, 6 stycznia, o godz. 16.00 rozpocznie się w kościele na Świętym Krzyżu.
– Stało się tak, jak się stało… – nie kryje łez Elżbieta Parczewska, babcia dzieci. Tragedia wydarzyła się 29 sierpnia tego roku. Wtedy 44-letnia Monika Piątek straciła przytomność.
– Córka zemdlała w samochodzie. Straciła przytomność i w praktyce jej już nie odzyskała. Wcześniej nigdy nie miała problemów zdrowotnych, to się stało nagle. Leżała w szpitalu w Kielcach do 23 września. Tego dnia zmarła, ale wcześniej przytomności w ogóle nie odzyskała – mówi.
Pomoc przyszła za późno
Edyta Mossakowska, najmłodsza siostra zmarłej wyjaśnia, że na kilka dni przed śmiercią pojawiły się niepokojące objawy, ale pani Monika ich nie zlekceważyła.
– Tego samego dnia pojechaliśmy do szpitala i lekarze sami byli w szoku, że tak młoda osoba mogła mieć tak rozległy zawał. Próbowali ją ratować, ale to było trochę za późno. Kiedy lekarze przeprowadzili badania okazało się, że siostra miała bardzo podwyższony poziom cholesterolu. A mniej więcej tydzień wcześniej Monika mówiła, że źle się czuje, drętwiała jej ręka, bolało w klatce piersiowej. Była u lekarza, bo siostra wiedziała, ze musi o siebie dbać, że ma dla kogo żyć. Lekarz wysłał ją na badania. Wyników już nie zdążyła odebrać. Najprawdopodobniej oderwała się płytka miażdżycowa i zrobił się zator – mówi.
Rodzina codziennie odwiedzała panią Monikę w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. Edyta Mossakowska przyznaje, że cały czas była w nich nadzieja, że siostra się obudzi.
– Do samego końca wierzyliśmy, że wszystko będzie w porządku. Nawet ostatniego dnia, kiedy lekarze mówili nam, że musimy się pożegnać, że to są już ostatnie chwile, trudno nam było zaakceptować tę myśl. Nie dowierzaliśmy, a potem musieliśmy tę wiadomość przekazać dzieciom – wspomina.
Pod opieką babci
Kiedy pani Monika trafiła do szpitala od razu z dziećmi zamieszkała babcia.
– Podjęłam się opieki i dalej ją sprawuję – mówi.
Babcia jest prawnym opiekunem dzieci. Dzięki temu cała dziewiątka mieszka razem.
– Postanowiliśmy, że nie pozwolimy na to, żeby dzieci zostały rozdzielone. Wszystko tak pozałatwialiśmy, żeby babcia była opiekunem prawnym – zaznacza Edyta Mossakowska.
Najmłodszy w rodzinie jest 7-letni Kubuś, Mikołaj ma 9 lat, Agatka – 12, Artur – 14, Mateusz – 16, Ewa – 18, Angelika – 19, Damian – 20 i Kacper – 22.
O tragedii, która dotknęła rodzinę Piątków trudno rozmawiać bez emocji. Nie jest też łatwo się z nią pogodzić, zwłaszcza, że pani Monika, po trudnych przejściach, wreszcie zaczęła wychodzić na prostą. Miała jeden cel: stworzyć normalny, bezpieczny dom dla swoich dzieci.
– Monika była super siostrą. Bardzo życzliwa dla innych, dla sąsiadów, zawsze była chętna do pomocy. Ale przede wszystkim była wspaniałą matką dla dzieci. One zawsze były dla niej na pierwszym miejscu. Dążyła do tego, by w domu nastał spokój, żeby nie było problemów. Wcześniej niestety jej życie nie wyglądało zbyt wesoło, ponieważ były w domu problemy z mężem. Dziś ojciec dzieci nie interesuje się nimi – tłumaczy siostra.
Bezpieczny dom z widokiem na Święty Krzyż
Takim azylem miał być dom, który znalazła w Jeleniowie. Wybrała to miejsce, bo stąd właśnie rozciąga się piękny widok na Święty Krzyż.
– Jakbyście państwo widzieli, jak ten dom wyglądał kiedyś, to była jedna, wielka ruina. Monika włożyła w niego całe swoje serce. Zawsze marzyła o takim bezpiecznym domu, w którym dzieci będą mogły mieszkać. I udało jej się. Co prawda było to robione stopniowo, ale efekty widać. Jest jeszcze wiele pracy i koło domu i w samym budynku, i tego już nie dała rady skończyć, ale my to zrobimy – zapowiada.
Rodzina musiała się jednak zmierzyć z poważnym problemem. Na kupno i remont domu pani Monika zaciągnęła kredyty, które trzeba było spłacić.
– Kiedy zagłębiłam się we wszystkie zobowiązania, które siostra posiadała, zastanawiałam się, jak ona godziła to wszystko. Miała pensję oraz jakieś świadczenia, ale raty też były spore. Mimo to, tak starała się gospodarować pieniędzmi, żeby było i na spłatę, i żeby dzieciom niczego nie brakowało – wyjaśnia Edyta Mossakowska.
Pokrycie zobowiązań stało się kolejnym ważnym zadaniem. Edyta Mossakowska tłumaczy, że w tym celu zorganizowała zbiórkę na platformie zrzutka.pl.
– Zebraliśmy ponad 93 tys. zł – mówi siostra. – Najważniejsze dla nas było, żeby dzieci miały świadomość, że mają czystą kartę – podkreśla.
Edyta Mossakowska zwraca uwagę, że od początku dzieci mogły liczyć na innych.
– Dzieci otrzymały dużą pomoc z różnych stron. Dziękuję wszystkim darczyńcom – zaznacza.
Pomóc może każdy
Ale potrzeby dzieci wciąż są bardzo duże, więc każde wsparcie się przyda. Dlatego rodzinie Piątków dedykowany jest koncert charytatywny, który odbędzie się w sobotę, 6 stycznia. Gwiazdą wieczoru będzie Piotr Salata. Najpiękniejsze kolędy i pastorałki zagrają i zaśpiewają także: zespół śpiewaczy Echo Łysicy, zespół śpiewaczy Modrzewianki, Chór Św. Marcina, zespół wokalno-instrumentalny „Nuta”, Julia Brożyna, Paweł i Tomasz Sadrak.
W czasie wydarzenia będą zbierane datki do puszek. Rodzinę Piątków można także wesprzeć wpłacając pieniądze na konto bankowe Domu Zakonnego Misjonarzy Oblatów na Świętym Krzyżu: nr konta: 71 1240 1372 1111 0010 2122 5384 z dopiskiem: „Dar dla osieroconych dzieci z Jeleniowa”.
Na koncert zapraszają: Polskie Radio Kielce i Misjonarze Oblaci.