Wraca sprawa zwrotu misjonarzom oblatom szpitalika i zachodniego skrzydła klasztoru na Świętym Krzyżu. W ubiegłym roku zostały przekazane w dzierżawę zakonnikom na 50 lat. Teraz pojawiają się głosy, że umowa może zostać wycofana.
– Nie chcemy niczego zabierać, wręcz przeciwnie – chcemy chronić i udostępniać pielgrzymom to tysiącletnie dziedzictwo Świętego Krzyża mówi superior klasztoru ojciec Marian Puchała i dodaje, że obiekty wymagają pilnej interwencji.
– Najpierw zajmiemy się remontem wnętrza szpitalika, który z zewnątrz wygląda dobrze, ale w środku to zupełna ruina. Konieczne jest także pilne wymienienie dachu nad zachodnim skrzydłem klasztoru, który grozi zawaleniem. Tam planujemy – w dawnym refektarzu benedyktyńskim – zorganizować salę konferencyjną z możliwością organizowania koncertów, czy projekcji filmów. Z kolei na górze chcemy urządzić pokoje dla pielgrzymów, trzeba tam przeprowadzić gruntowny remont, zrobić łazienki i schody – mówi.
Z kolei dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego, Jan Reklewski wyjaśnia, że utrzymanie obiektów to duże obciążenie finansowe dla parku, które teraz przejmą oblaci. Uspokaja też w kwestii ochrony przyrody. Podkreśla, że plan remontu jest sporządzony w taki sposób, by chronić gatunki gnieżdżących się tam ptaków.
– Mówimy o trzech gatunkach, czyli pustułkach, jerzykach i kawkach. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że te gatunki żyją tam dlatego, że jest opactwo, bo nie są związane z ekosystemem leśnym, a z terenami otwartymi. Warto podkreślić, że plan remontu został przygotowany w taki sposób, by chronić ptaki – RDOŚ podała instrukcję w taki sposób, by nie zaszkodzić ptakom w okresie lęgowym. Każdy, kto zarządza budynkami, musi je utrzymywać w niepogorszonym stanie, a więc jest zobowiązany do prowadzenia remontów. Kolejna kwestia, która pojawia się w przestrzeni medialnej wobec oblatów, to zarzut chciwości. Jako osoba, która przez ostatnie lata zarządzała szpitalikiem, wiem, ile kosztuje utrzymanie tego obiektu. Gdyby oblaci byli chciwi, nie przebywaliby na Świętym Krzyżu, bo utrzymanie budynków jest niezwykle kosztowne. Dodam, że w planie zabudowy nie ma nowej zabudowy kubaturowej, tylko przywrócenie budynkom ich dawnej funkcji. Poprzedni dyrektor ŚPN pozyskał pieniądze na urządzenie w szpitaliku miejsc noclegowych i zaplecza gastronomicznego i wówczas było to przyjęte pozytywnie, to dlaczego wobec oblatów stawia się zarzuty działalności deweloperskiej? – pyta Jan Reklewski.
Podczas dzisiejszej konferencji, także profesor Krzysztof Bracha, mediewista zwracał uwagę na wartość kulturową Świętego Krzyża i dziedzictwo literackie, które jest tam przechowywane.
– Dawna biblioteka benedyktyńska liczyła około 8-9 tysięcy woluminów, ale już w średniowieczu była to jedna z największych średniowiecznych bibliotek w Europie, licząca około tysiąca rękopisów, które zostały rozkradzione i wywiezione po kasacie zakonu na początku XIX wieku. Dziś – po latach zachowało się 20 z tych rękopisów. Były tu przechowywane dzieła o charakterze ogólnonarodowym, m.in. „Kazania Świętokrzyskie”, „Lament świętokrzyski” i wiele innych tekstów, jak tekst najstarszej polskiej kolędy „Zrow bądź Królu Anielski”. Dziś pokazujemy reprint „Spicilegium”, czyli spis ksiąg, które znajdowały się na Świętym Krzyżu. Dziedzictwo kulturowe Świętego Krzyża jest nie do przecenienia – podkreśla naukowiec.
Z kolei burmistrz Nowej Słupi Andrzej Gąsior wskazywał na silne przywiązanie mieszkańców regionu do klasztoru.
– Klasztor to największa perła naszego narodu, jest darzony przez mieszkańców i pielgrzymów wielkim szacunkiem. Dzięki obecności benedyktynów możemy mówić o powstaniu wielu miast w okolicy, w tym Nowej Słupi. Dzięki zakonnikom, klasztor odzyskuje dawny blask. Pamiętam jeszcze kilka lat temu była tu wielka ruina, a teraz dzięki działalności oblatów możemy podziwiać wielkie dzieło wiary i kultury polskiej. To nie jest przeliczalne na żadne pieniądze – zwraca uwagę burmistrz.
W ramach umowy, zakonnicy otrzymali w dzierżawę zachodnie skrzydło klasztoru, tzw. szpitalik i działkę, na której obecnie jest droga dojazdowa do tych budynków, w zamian za to teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego powiększył się o 60 hektarów terenu, w rejonie Grzegorzowic.