Mieszkańcy Gracucha w gminie Końskie i okolicznych miejscowości wyrazili sprzeciw wobec planowanej budowy zakładu przetwarzającego plastik. W środę (24 stycznia) uczestniczyli w programie „Interwencja” prowadzonym wspólnie przez dziennikarzy Radia Kielce i TVP3 Kielce.
Dorota Duda, radna powiatu i mieszkanka sąsiadującej z Gracuchem miejscowości powiedziała, że przybyła na spotkanie, ponieważ zależy jej na bezpieczeństwie, tymczasem taki zakład stwarza realne zagrożenie dla okolicznych lasów i zabudowań.
Wypowiadał się też radny Wojciech Owczarek, który zwrócił uwagę na to, że jeżeli inwestor zgromadzi pozwolenia i przedstawi raport oddziaływania na środowisko, to gmina czy też powiat nie mogą wydać negatywnej opinii.
– Taką inwestycję należy sprawdzić na jej początkowym etapie – zaznaczył.
Mieszkańcy gromkimi oklaskami podziękowali sołtys Gracucha Sylwii Wietrzykowskiej za zaangażowanie w sprawę i jej nagłośnienie. Dziękowali też władzom gminy.
Inwestor nie pojawił się na spotkaniu, ale – jak informowaliśmy – dziś rano zapowiedział, że rezygnuje z budowy zakładu w Gracuchu. Chce znaleźć inną lokalizację w gminie Końskie, na terenach przemysłowych.
– Wygraliśmy bitwę, ale jeszcze nie wojnę – mówili mieszkańcy.
Obecny na spotkaniu burmistrz Końskich Krzysztof Obratański powiedział, że deklaracja słowna inwestora nie przerywa już rozpoczętej procedury, dlatego jutro odbędzie się sesja rady gminy w sprawie ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Gracucha.
Z kolei Piotr Słoka, przewodniczący Rady Miasta Końskie powiedział, że powiat konecki został boleśnie doświadczony planowanymi instalacjami do produkcji paliw, np. w Stąporkowie i Fałkowie, które okazały się oszustwem.
– Mieliśmy przykład pożarów i dzikich wysypisk. Na początku też mieliśmy zapewnienia, że tu będą instalacje do przetwarzania plastików i opon na paliwa alternatywne. Potem się okazało, że to pretekst do zwożenia śmieci i ich podpalania – mówił.
Na spotkaniu był Witold Nawrocki, prezes OSP Proćwin, który brał udział w akcji gaszenia składowiska odpadów w Fałkowie.
– Dym było widać z 20 kilometrów, a akcja trwała bez przerwy dwa tygodnie. Płonącego plastiku nie wystarczy polać wodą, jak snopek słomy, to trzeba przerzucać, polewać i tak w kółko – wyjaśniał.
Jednocześnie Piotr Słoka przypomniał, że z podobną sytuacją władze gminy i mieszkańcy spotkali się w Wąsoszu, gdzie w głębi lasu miał powstać zakład do przetwarzania zużytego oleju.
– Kiedy rozpoczęliśmy procedurę planu zagospodarowania przestrzennego, a mieszkańcy zaczęli protest, to rzekomy inwestor zrezygnował. To oznacza, że nie chciał tam wybudować prawdziwego zakładu, a tylko nawieźć śmieci – dodał.
Tereny inwestycyjne w gminie Końskie znajdują się na północy miasta, przy drodze wojewódzkiej 728.