Policja i prokuratura prowadzą dochodzenie dotyczące licznych podpaleń pustostanów na terenie Gowarczowa.
Jak informowaliśmy policja zatrzymała czterech podpalaczy. Trzech z nich to strażacy ochotnicy.
Straty oszacowano na 250 tys. złotych. Od czerwca 2023 regularnie na terenie gminy płonęły stodoły, puste budynki gospodarcze i opuszczone, drewniane domy.
Mieszkańcy Gowarczowa są wzburzeni, że podpalaczami okazali się członkowie ich społeczności. Jak wspominają, kiedy rozpoczęły się podpalenia nie mogli spokojnie spać.
– Każdy z nas się bał. Moja córka ma na podwórku stodołę i gaz, więc cały czas drżałam o nią i jej rodzinę. Nie dało się spokojnie usnąć – mówi pani Lidia.
– Baliśmy się o swój dobytek, bo ogień to żywioł nieobliczalny. Raz nawet paliło się koło mojego domu – dodaje pan Dariusz.
– Co trzeba mieć w głowie, żeby podpalać? Gdzie rozum, uczucie, człowieczeństwo? – pyta retorycznie inna mieszkanka Gowarczowa.
Mariusz Czapelski, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej informuje, że w ubiegłym roku w Gowarczowie doszło do 54 pożarów, podczas gdy w 2022 pożarów było 19. Jeśli chodzi o pożary pustostanów było ich jedenaście.
– Charakteryzowały się tym, że wybuchały w nocy po 20.00 do 5.00 rano.
Kilkanaście lat temu w Gowarczowie dochodziło do podobnych podpaleń, jednak wtedy nie udało się nikomu udowodnić winy.
Jak mówi Krzysztof Bernat, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji z Końskich funkcjonariusze w dalszym ciągu prowadzą dochodzenie.
– Nieustannie będziemy zbierali dowody i prowadzili śledztwo pod nadzorem prokuratora, weryfikowali wyjaśnienia oskarżonego, by ustalić czy te zdarzenia mają związek z podpaleniami sprzed lat.
Mundurowi podejrzewali, że za tymi zdarzeniami stoją ci sami sprawcy. W związki z tym przeanalizowali posiadane dane i przesłuchali świadków.
Ostatecznie zatrzymali czterech mieszkańców powiatu koneckiego, w wieku od 21 do 40 lat. Trzech z nich działało w strukturach ochotniczej straży pożarnej.
Jak się okazuje, brali udział w akcjach gaśniczych budynków, które sami podpalili.
Trzech z nich musiało wpłacić poręczenia majątkowe, a także orzeczono wobec nich dozór policji. Prokurator zakazał im również opuszczania kraju.
Czwarty ze sprawców 40-letni mężczyzna usłyszał liczne zarzuty uszkodzenia mienia znacznej wartości. Za te przestępstwa grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. W oczekiwaniu na wyrok mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami, ponieważ sąd podjął decyzję o jego tymczasowym aresztowaniu.