Otoczenie zalewu w Sielpi jest rozświetlone, niczym w szczycie sezonu, tymczasem w Końskich, latarnie w wielu newralgicznych punktach np. na drodze wojewódzkiej w nocy gasną.
Mieszkańcom nie podoba się taki stan rzeczy, więc apelują o to, żeby nad zalewem oszczędzać, a w centrum miasta przywrócić światło.
– W Kornicy w pustych polach światła rozświetlone. Tam nikt nie chodzi. A tutaj w centrum, gdzie powinno być oświetlenie, to go brakuje – mówi pan Bogdan. – Tymczasem na osiedlu Niepodległości wielokrotnie brakowało oświetlenia wieczorem, to bardzo niebezpieczne – dodaje. – W Sielpi latarnie nawet teraz rozświetlone jak w szczytowy weekend sezonu, powinniśmy to ograniczyć i oszczędzać tu, gdzie to możliwe – dodaje pan Mariusz.
Krzysztof Obratański, burmistrz Końskich wyjaśnia, że za działanie oświetlenia ulicznego odpowiedzialna jest zewnętrzna firma, zajmująca się konserwacją latarni.
– Mamy dość kłopotów z oświetleniem, które są spowodowane deficytem osób do pracy i słabą reakcją wykonawcy, dlatego rozwiązaliśmy umowę z firmą i zaczęliśmy naliczać kary umowne – mówi.
Gmina ogłosiła przetarg, by znaleźć nowego konserwatora. Ratuszowi zależy, by była to firma lokalna, która jest w stanie szybko zareagować na usterki i je naprawić. W przypadku dotychczasowego konserwatora, pracownicy przyjeżdżali z Warszawy, przez co czas reakcji by wydłużony. Umowa była podpisana na trzy lata, ale gmina zdecydowała się ją rozwiązać po roku.
Jak wspomina burmistrz kolejnym problemem są wady sieci, spowodowane remontami dróg. – Widać, że część sieci na co dzień działa, a gdy przyjdą deszczowe dni oświetlenie się wyłącza. Prawdopodobnie są wady połączeń. Nowy wykonawca będzie musiał sobie z tym poradzić i to w miarę szybko – mówi burmistrz.
Mieszkańcy zgłaszali brak oświetlenia nocnego na ulicy Piłsudskiego przy wyjeździe z Końskich, a także na ulicy Krakowskiej i Polnej.