Najbliższe dni mogą przynieść niewielkie wahania cen w krajowych rafineriach, kierowcy mogą bez obaw podjeżdżać na stacje paliw – poinformowali w piątek analitycy e-petrol.pl.
Z przedstawionych w piątek prognoz analityków portalu e-petrol.pl wynika, że po niedzieli benzynę bezołowiową 95 kierowcy będą mogli zatankować średnio po 6,38-6,49 zł za litr, podczas gdy na zakup oleju napędowy właściciele samochodów z silnikiem wysokoprężnym wydadzą 6,61-6,72 zł/l. Analitycy przewidują, że LPG nie będzie drożał.
– W przyszłym tygodniu średnio za litr LPG będzie się płacić 2,89-2,90 zł – poinformowali.
Zdaniem analityków najbliższe dni mogą przynieść „raczej niewielkie wahania” cen w krajowych rafineriach, a to oznacza, że kierowcy na razie mogą „bez obaw” podjeżdżać na stacje tankowania.
Eksperci zwrócili uwagę, że na stacjach paliw ostatni tydzień przyniósł korektę średnich cen paliw. Wskazali, że w połowie tygodnia benzyna bezołowiowa 95 kosztowała średnio w sprzedaży detalicznej 6,41 zł/l, co oznacza, że cena paliwa spadła o 2 gr na litrze. Kierowcy silników wysokoprężnych mogli zauważyć stabilizację i wyrównywanie się cen na poszczególnych stacjach paliw. Litr oleju napędowego kosztował przeciętnie 6,69 zł. W przypadku autogazu cena na stacjach w piątek notowała jednogroszowy spadek i tankujący LPG płacili średnio za gaz do samochodów 2,89 zł/l.
Początek marca br. przyniósł spadki cen na krajowym hurtowym rynku paliw.
– Benzyna bezołowiowa 95 w sprzedaży hurtowej kosztuje dziś 5053,20 zł i w ciągu tygodnia potaniała nieznacznie, bo zaledwie o 0,14 proc. co oznacza spadek o 7 zł – wynika z danych e-petrol.pl.
Analitycy zauważyli, że ceny tego paliwa w tym tygodniu osiągnęły swoje tegoroczne maksimum na poziomie 5129 zł netto/1000 l.
– Olej napędowy w ostatnich dniach potaniał nieco bardziej, bo o 26,80 zł i kosztuje dziś średnio w sprzedaży hurtowej 5228,20 zł netto za 1000 l, to 0,51 proc. mniej niż przed tygodniem – zaznaczyli.
– Od połowy lutego na rynku naftowym w Londynie obserwujemy niewielką zmienność cen ropy, które utrzymują się w wąskim paśmie cenowym 80-84 dol. za baryłkę – wskazali analitycy.
Ocenili, że w mijającym tygodniu nadal widać było brak zdecydowania inwestorów i cena surowca wahała się pomiędzy zanotowanym w poniedziałek maksimum wynoszącym 84,08 dol. za baryłkę i wtorkowym minimum na poziomie 81,72 dol. za baryłkę. Podali, że w piątkowe przedpołudnie baryłka ropy Brent kosztowała nieco ponad 83 dolary.
Zdaniem analityków podjęta w poprzedni weekend decyzja OPEC+ o przedłużeniu na kolejny kwartał dodatkowych ograniczeń w wydobyciu „nie była wystarczającym impulsem” do tego, aby notowania surowca „udanie zaatakowały” tegoroczne rekordy cenowe. Zaznaczyli, że inwestorzy spodziewali się takiego ruchu ze strony producenckiej grupy i był on już uwzględniony w aktualnej wycenie ropy.
W komentarzu eksperci zauważali, że wzrost cen na rynku naftowym skutecznie hamują obawy o konsumpcję paliw.
– Nieprzerwanie od sześciu tygodni rosną zapasy surowca w USA. Ostatnie dane pokazują też spowolnienie w imporcie ropy do Chin – wskazali analitycy.
Dodali, że w okresie styczeń-luty był on co prawda wyższy niż rok temu, m.in. za sprawą dużego zapotrzebowania w czasie świątecznych podróży.
– W porównaniu z poprzednimi miesiącami widać, że zainteresowanie zagranicznymi dostawami słabnie. Negatywnie na popycie ze strony niezależnych rafinerii odbija się spadek marż osiąganych na przerobie – stwierdzili.
Jak podali, taki trend może potwierdzać przewidywania analityków największego chińskiego producenta ropy – koncernu China National Petroleum Corporation, którzy uważają, że Chiny weszły już w okres spowolnionego wzrostu zapotrzebowania na paliwa naftowe.
– Oceniają oni, że gospodarka kraju przechodzi proces dekarbonizacji i dzięki innym źródłom energii może rosnąć w zakładanym tempie 5 proc. przy zaledwie 1-procentowym wzroście popytu na surowiec – zaznaczyli analitycy portalu e-petrol.pl.