Rada miasta rozpatrzy skargę Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji na prezydenta Kielc Bogdana Wentę, w której zarzuca mu niegospodarność w organizacji transportu publicznego. Według zarzutów przedstawionych przez MPK ratusz miał popełnić szereg błędów m.in. w kwestii rozstrzygniętego w połowie ubiegłego roku przetargu na obsługę tzw. linii unijnych.
Zgodnie z wyjaśnieniami przedstawionymi przez Bogdana Latosińskiego, przewodniczącego Rady Nadzorczej Kieleckie Autobusy Spółka Pracownicza głównym zarzutem wystosowanym wobec władz miasta jest to, jak obecnie wygląda organizacja komunikacji publicznej w Kielcach.
– Chodzi tu o realizację 10-letniej umowy określającej zasady jakie mają obowiązywać między stronami. MPK od 2019 roku było karane tylko dlatego, że obsługiwało dwa kontrakty, które były obarczone różnymi kosztami. W żadnej z tych umów nie przewidziano przenoszenia linii między kontraktami, a do takich praktyk, wbrew słowom dyrektor ZTM dochodziło. Umowy przewidują jedynie korekty tras. MPK było karane za to, że limity wozokilometrów oraz linii były przenoszone do kontraktu tańszego. Działania te były prowadzone pod pozorem remarszrutyzacji – argumentował.
Przypomnijmy, że obecnie na terenie miasta transport publiczny jest realizowany w ramach dwóch zadań – tzw. małego kontraktu obejmującego 40 pojazdów marki solaris, które zostały zakupione przez miasto dzięki unijnym dofinansowaniom w latach 2009-2010. Za realizację tego zadania od września ubiegłego roku odpowiedzialna jest firma BP Toru. Z kolei tzw. duży kontrakt, który nadal realizuje MPK dotyczy obsługi miasta 120 własnymi pojazdami oraz 25 autobusami hybrydowymi.
– Dyrektor próbowała zmanipulować opinię publiczną upraszczając całą sprawę do przetargu rozstrzygniętego w połowie ubiegłego roku. Nasza spółka przez lata ponosiła wielomilionowe straty. To samo zrobiono w momencie ogłoszenie przetargu. MPK w dużym kontrakcie obłożonym inwestycjami związanymi z wymianą taboru na nowszy nie było w stanie realizować limitu wozokilometrów. Te praktyki są stosowane także w tej chwili. Z kolei w momencie wygrania przez firmę, która przedstawiła droższą ofertę miasto nagle zmieniło zasady. Zewnętrzny przewoźnik otrzymał większą stawkę za wozokilometr, czyli 10,70 zł. Tymczasem obowiązująca dla nas stawka wynosi 8,50 zł – stwierdził przewodniczący KASP.
W imieniu prezydenta Kielc (przebywającego na urlopie) głos zabrała Barbara Damian, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego. W trakcie trwającego przeszło pół godziny wstąpienia stwierdziła, że zaskakujące jest dla niej uzasadnienie projektu uchwały, które w jej opinii zawiera szereg nieprawdziwych informacji.
– Skarga zarzuca nam, że w miasto przeprowadzając remarszrutyzację „przerzucało kilometry” między kontraktami. Do 30 czerwca 2023 roku obydwie umowy zawarte z MPK nie wskazywały konkretnych linii, tylko były zawarte na określoną liczbę kilometrów. Faktycznie przeprowadzając remarszrutyzacje zmniejszyliśmy liczbę linii komunikacyjnych z 69 do 53. Likwidowaliśmy takie, które na dłuższym odcinku pokrywały się ze sobą. To ma być ta niegospodarność prezydenta? – pytała.
Dyrektor ZTM podkreśliła też, że nie rozumie dlaczego MPK w momencie spełniania warunków przetargu nie wzięło udziału w żadnym z trzech postępowań ogłoszonych w 2023 roku.
– Proces wyłonienia operatora, który świadczy usługi przewozu pasażerów autobusami będącymi własnością miasta prowadzony był w sposób transparenty i w pełni zgodny z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. Działania podejmowane przez ZTM miały na celu zapewnienie pasażerom możliwości korzystania z komunikacji zbiorowej. Brak złożenia oferty w trzech ogłoszonych przez ZTM postępowaniach świadczy o tym, że spółka MPK nie kierowała się względami ekonomicznymi i nie zamierzała zabiegać o kontynuowanie usług przewozowych autobusami należącymi do miasta. Tym samym nie dbała o zabezpieczenie miejsc pracy dla swoich pracowników. W świetle wyżej wskazanych okoliczności jestem przekonana, że przedstawione zarzuty są bezpodstawne, a skarga nie zasługuje na uwzględnienie. Mam nadzieję, że radni będą kierować się kwestiami merytorycznymi, a nie politycznymi – mówiła Barbara Damian.
Decyzję rady miasta podsumowała Bożena Szczypiór, zastępca prezydenta Kielc. Wiceprezydent przyznaje, że władze miasta liczyły to, że radni podejmą inną decyzję. Dodaje przy tym, że teraz urzędnicy wspólnie z prawnikami przeanalizują możliwe skutki podjętej uchwały. Zaznacza przy tym, że z całą pewnością nie dojdzie do zerwania kontraktu z firmą BP Tour.
– Nie ma możliwości podważenia tej umowy. W mojej ocenie i opierając się na moim dotychczasowym doświadczeniu w samorządzie nie ma takiej możliwości, by anulować przetarg, który jest obowiązujący – powiedziała.
Temat budził wiele emocji. Były one zauważalne zwłaszcza wśród kilkudziesięciu obecnych na sali obrad pracowników spółki, którzy dość żywiołowo reagowali na wystąpienia przedstawicieli ratusza oraz MPK. W pierwszym przypadku stanowisko zaprezentowane przez dyrektor ZTM zostało podsumowane buczeniem oraz komentarzami. Z kolei wypowiedź Bogdana Latosinskiego nagrodzono oklaskami.
Radni zdecydowali, że nie przeprowadzą w tej sprawie dyskusji. Taki wniosek złożył radny Wiesław Koza z klubu PiS. Ostatecznie projekt uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi na działalność prezydenta Kielc poparło 10 osób: prawie cały klub Prawa i Sprawiedliwości oraz Katarzyna i Kamil Suchańscy z klubu Bezpartyjni i Niezależni. Przeciw było 9 radnych: niemal wszyscy radni z klubu Koalicji Obywatelskiej, oraz radne niezrzeszone Anna Kibortt, Joanna Litwin, Joanna Winiarska oraz radna Lewicy – Bożena Sieczka. Od głosu wstrzymali się: Dariusz Kisiel – BiN, a także radni PiS – Marianna Noworycka-Gniatkowa i Arkadiusz Ślipikowski. W głosowaniu nie brali udziału: Michał Braun – KO oraz Maciej Bursztein – BiN.