Z unijnej puli 500 mln euro na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej polskie spółki zbrojeniowe otrzymają jedynie 2,1 mln euro. Ministerstwo obrony wyjaśnia, że wniosek o dotację składany był za rządu PiS-u. – Będziemy prowadzić w tej sprawie kontrolę w MON i Kancelarii Premiera. Osoby odpowiedzialne za zaniechania poniosą konsekwencje – zapowiedział Jan Grabiec, szef KPRM.
Jesienią ubiegłego roku Komisja Europejska uruchomiła środki w wysokości 500 mln euro, o które mogły zabiegać spółki zbrojeniowe z krajów członkowskich produkujące amunicję. Pogram powstał po tym, jak UE postanowiła znacząco zwiększyć możliwości wytwarzania pocisków artyleryjskich w Europie.
Wnioski o pieniądze można było składać od połowy października 2023 do 13 grudnia 2023 roku. W piątek unijne władze ogłosiły listę podmiotów, które otrzymały dofinansowanie. Okazało się, że do polskich firm, a konkretnie do jednej – Dezametu – trafi 2,1 mln euro. To bardzo mało, biorąc pod uwagę, że np. norweskie firmy otrzymały 87 mln euro, 85 mln euro trafi do spółek zbrojeniowych z Niemiec, 38 mln do Francji, 32 mln otrzymali Finowie, 27 mln Węgrzy, 23,8 mln Hiszpanie i 19 mln Szwedzi.
Rząd sprawdzi, dlaczego doszło do takiej sytuacji. – Będziemy prowadzić w tej sprawie kontrolę, zarówno w Ministerstwie Obrony Narodowej, jak i na szczeblu Kancelarii Premiera – zapowiedział Jan Grabiec, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jak dodał, za rządów PiS-u spółki zbrojeniowe były bardzo źle zarządzane. – Tam po prostu nie było kompetentnych ludzi, żeby te wnioski przygotować, podpisać, a co ważniejsze, przygotować te zakłady do zwiększonej produkcji – mówił Grabiec w TVN24.