Sejmik Województwa Świętokrzyskiego zakończył najdłuższą, trwającą ponad 5,5 roku kadencję. Andrzej Pruś, radny sejmiku z Prawa i Sprawiedliwości i przez większość kadencji jego przewodniczący powiedział na antenie Radia Kielce, że to nie była łatwa kadencja.
Przede wszystkim z dwóch powodów, czyli pandemii i wojny na Ukrainie.
– Bardzo trudno było mi prowadzić obrady zdalnie, kiedy siedziałem tak naprawdę sam w pokoju. I to nie tylko ze względów technicznych, ale także w sensie mentalnym, kiedy nie można nikomu spojrzeć w oczy, wysłuchać go na żywo, zachwiały się więzi międzyludzkie. Obyśmy nigdy do tego nie wrócili. Później wojna na Ukrainie, to kolejne wyzwania dla samorządu województwa, zarówno logistyczne, jak i finansowe. Daliśmy jednak radę. Udało się nawet wykorzystać nawet część pieniędzy unijnych na pomoc Ukrainie – zaznacza.
Andrzej Pruś odnosząc się do jego odwołania po ponad czterech latach przewodzenia sejmikowi stwierdził, że jest to gremium polityczne i odbiera tę decyzję jako walkę z Prawem i Sprawiedliwością. Poza tym, jak mówi najłatwiej jest odwołać przewodniczącego.
– W tym przypadku potrzebna jest zwykła większość, czyli połowa plus jeden. Marszałka już nie udało się opozycji odwołać, bo tam już trzeba zdobyć więcej głosów. Tak to wygląda. Gdy się chce pokazać siłę, to przewodniczącego jest łatwo odwołać. Mnie raz odwołano po czym, po dwóch, czy trzech tygodniach znów powołano, ponieważ się niektórzy zreflektowali. Mam tu na myśli niestety radnych, którzy dostali się do sejmiku z list Prawa i Sprawiedliwości. Nie odbieram tego jako ataku osobistego na mnie. Tak jest po prostu w życiu publicznym – zwraca uwagę Andrzej Pruś.
Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia.