Ponad 100 mężczyzn wzięło udział w procesji Emaus w podkieleckim Sukowie.
Wyruszyli o godzinie 6 sprzed parafialnego kościoła. Nieśli krzyż i figurę Zmartwychwstałego Chrystusa, które przed wyruszeniem procesji zgodnie ze zwyczajem ucałowali. Trasa liczyła około 10 km, a jej uczestnicy zatrzymywali się przy każdej kapliczce, aby się pomodlić.
Antoni Scendo w procesji bierze udział już po raz 40. W tym roku towarzyszył mu m.in. 7 letni wnuk Franek.
– To jest dla mnie niesamowite wydarzenie. Na tę procesję czekam zawsze cały rok. Idę ze swoimi rodzinnymi intencjami. Dokąd będę mógł, będę brał udział w Emaus. To już taka nasza rodzinna tradycja. Chodzą ze mną synowie i wnuczkowie, w sumie pięciu mężczyzn, a już niedługo dołączy najmłodszy, 4,5 letni – powiedział Antoni Scendo.
– Szedłem dziś w procesji z tatusiem i dziadkiem. Szło się dobrze, po drodze też śpiewałem religijne pieśni, tylko rano trochę trudno było wstać – przyznał z kolei Franek.
Procesja po godzinie 9 dotarła do kościoła parafialnego w Sukowie, gdzie odbyła się msza święta. Nabożeństwu przewodniczył, pochodzący z sukowskiej parafii, ksiądz biskup Marian Florczyk. Jak przypomniał, procesja Emaus wzorowana jest na wydarzeniach z Nowego Testamentu, gdzie uczniowie idący do Emaus napotkali Zmartwychwstałego Jezusa.
– Mężczyźni idą w procesji z pieśnią na ustach o Zmartwychwstaniu Chrystusa. Godne podziwu, że już od wielu lat w ten dzień co roku się mobilizują i niosą tę radosną nowinę. Nie mogę ich tylko nakłonić, żeby w procesji mogły brać udział także kobiety. Stanowczo mówią, że chcą być wierni tradycji i tak, jak dwaj uczniowie Jezusa szli do Emaus, tak oni chcą tę tradycję podtrzymywać. To bardzo piękne – podkreślił hierarcha.
Tradycja Emaus w podkieleckim Sukowie jest unikatowa w skali kraju. Sięga 1948 roku. Oprócz Sukowa kultywowana jest jeszcze tylko na krakowskim Zwierzyńcu i w Wielkopolsce.