W 28. kolejce piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań 0:1. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w 11. minucie Adam Zreľák. Słowak wykorzystał bierność obrońców i pokonał Xaviera Dziekońskiego strzałem zza pola karnego.
Żółto – Czerwoni kończyli mecz w dziesiątkę, gdyż w 81. minucie boisko musiał opuścić Piotr Malarczyk, który ucierpiał w starciu z jednym z piłkarzy gospodarzy. Fizjoterapeutom nie udało się zatamować krwi z rozciętej powieki, a ponieważ trener Kamil Kuzera wykorzystał wcześniej limit zmian, żaden z zawodników nie mógł zastąpić 32 – letniego obrońcy.
– Nie ma sensu mówić o organizacji gry, o strukturze, taktyce jeżeli przegrywasz wszystkie pojedynki jeden na jeden. Byliśmy nieobecni, a tak się meczu nie da wygrać. Brakowało nam pewności siebie i determinacji, czyli podstawowych rzeczy. Jakieś zrywy mieliśmy, ale to zdecydowanie za mało, by cokolwiek zrobić. Przegraliśmy przez taką typową, twardą, męską grę. Musimy sobie powiedzieć jasno, że nie ma miejsca na takie zachowania, nie ma miejsca na bierność, a my dziś tacy byliśmy. Boisko było bardzo dobre, a popełnialiśmy proste, wręcz głupie straty. Nie można w żaden sposób tego tłumaczyć i uciekać od odpowiedzialności. Nie wiem skąd nam się to przytrafiało. Przed nami mecz z Radomiakiem i musimy zrobić wszystko, by go wygrać – powiedział Kamil Kuzera.
– Korona na pewno zasługuje na więcej punktów niż ma. Niestety w życiu trenera i klubu często jest tak, że gdy przychodzi plaga kontuzji, to trudniej się punktuje. My na szczęście mamy to już za sobą, dlatego z tak dużym optymizmem podchodziliśmy do tego meczu i do naszej przyszłości w ekstraklasie. Korona niestety w te problemy wpadła. Wiem z czym się mierzy trener i sztab. Uważam, że ten zespół mocno się rozwinął przez ostatnie dwa lata i nie zasługuje na tak niskie miejsce w tabeli. Oczywiście jest to ogromna strata, że nie ma Hofmeistera, Nono i innych, ale dla nas był to handicap – uważa trener Warty Dawid Szulczek.
– Przez cały tydzień przygotowywaliśmy się do tego ważnego meczu, bo mieliśmy świadomość, że będzie to dla nas mały finał. Istotne było to, kto pierwszy zdobędzie bramkę, a nam się udało. Mieliśmy w pierwszej połowie jeszcze inne okazje, ale również miała je Korona. W drugiej odsłonie wiedzieliśmy, że będzie mnóstwo twardych pojedynków, a w końcówce może być nerwowo. Myślę, że pokazaliśmy charakter i zdobyliśmy ważne trzy punkty – powiedział Adam Zreľák.
– Wiedzieliśmy jaka jest waga tego meczu. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać i oddalić się od strefy spadkowej. Nie udało się. Trudno mi coś powiedzieć. Szybko straciliśmy bramkę, ale także zawodnika, bo Marcus (red. Godinho) w tej samej akcji doznał kontuzji. Wykreowaliśmy kilka sytuacji, ale to było za mało – stwierdził obrońca kieleckiego zespołu Marcel Pięczek.
– Warta niczym nas nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy, że jest to drużyna dążąca do strzelenia gola najprostszymi metodami i to się im udało. Na nasze nieszczęście straciliśmy również zawodnika. Zabrakło nam większej agresywności i pazerności. Przy bramce widziałem tylko jak Adam biegnie z piłką, strzał był dobry, ale zabrakło mi naprawdę niewiele – ocenił Xavier Dziekoński.
W piątek 19 kwietnia Korona Kielce zmierzy się przed własną publicznością z Radomiakiem Radom.