Nie milką echa pożaru, do którego doszło w piątek (10 maja) w Domu Pomocy Społecznej, przy ulicy Tobruckiej w Kielcach. Mimo starania medyków, jedna osoba zmarła w szpitalu.
W czasie zdarzenia w budynku przebywało ponad 40 osób. To pacjenci i pracownicy ośrodka. Ostatecznie do szpitala zostało przewiezionych 24 pacjentów. Wśród nich były także osoby postronne, które niosły pomoc seniorom.
To jedna z największych akcji w ciągu ostatnich miesięcy w województwie świętokrzyskim. W działania zaangażowani byli: strażacy, policjanci i załogi karetki pogotowia.
Ratowników medycznych na miejsce kierował Tomasz Nowaczkiewicz, który tego dnia pełnił dyżur jako dyspozytor.
– Zgłoszenia zaczęły wpływać po godzinie 17.00. Było bardzo dużo telefonów. Nie wiedzieliśmy dokładnie, co tam się dzieje. Niektórzy twierdzili, że pali się śmietnik, a inni, że budynek. Pracuję także jako ratownik w karetce i znam ten ośrodek bardzo dobrze. Byłem tam u pacjentów. Niektórzy są obłożnie chorzy, po udarach mózgu i po amputacjach kończyn, więc wiedziałem jak poważna jest sytuacja – wspomina.
Jak dodaje, na początek zostały zadysponowane dwa zastępy pogotowia.
– Gdy dojechali, po chwili dostałem telefon od kolegi. Powiedział: „Tomek, dawaj wszystko co masz, bo jest bardzo dużo ludzi”. W związku z tym musieliśmy zająć się logistyką, aby skierować wszystkie dostępne zespoły na ulicę Tobrucką – dodaje Tomasz Nowaczkiewicz. Oprócz kierowania zespołów, dyspozytor zawiadamiał szpitale o tej sytuacji i możliwości przewiezienia pacjentów.
Nie była to łatwa akcja, ponieważ ratownikom trudno było ocenić, w jakim stanie są pensjonariusze.
– To są ludzie obłożnie chorzy, z którymi często kontakt jest utrudniony. Ostatecznie na miejsce zadysponowanych zostało 20 karetek i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe z Krakowa. LPR z Masłowa pełnił misję, więc nie był dostępny. Ogólnie w akcji uczestniczyło około 40 ratowników. Pensjonariusze byli wynoszeni na podwórko jednego z okolicznych domostw i tam sprawdzany był ich stan. Pacjenci „czerwoni”, którzy wymagali pilnej interwencji medycznej, byli przewożeni do szpitali w Kielcach. Z kolei osoby, którym nie zagrażało bezpośrednie niebezpieczeństwo, byli dysponowali do dalszych placówek, między innymi w Skarżysku-Kamiennej i Starachowicach – mówi Tomasz Nowaczkiewicz.
U niektórych seniorów doszło do poważnego zatrucia dymem. Dwie osoby były w ciężkim stanie. Jedna trafiła do szpitala w Krakowie, natomiast druga do szpitala MSWiA w Kielcach. Mimo starań lekarzy, kobieta przewieziona do kieleckiej placówki wczoraj (poniedziałek, 13 maja)zmarła.
Tomasz Nowaczkiewicz ocenia, że współpraca służb ratunkowych była na najwyższym poziomie. Nieocenionym wsparciem okazali się także sąsiedzi, którzy bez wahania ruszyli z pomocą.
Niektórzy trafili także do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Anna Mazur-Kałuża informuje, że dziś wypisany ma zostać ostatni pacjent.
W sumie w placówce przebywało 39 pensjonariuszy. Osoby, które nie potrzebowały leczenia szpitalnego zostały przewiezione i rozlokowane w placówkach, mieszczących się przy Narwickiej i przy ulicy Hożej.
Mł. asp. Maciej Ślusarczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach informuje, że funkcjonariusze ustalają okoliczności zdarzenia.
– Przesłuchujemy świadków, tak aby ustalić wszystkie okoliczności zdarzenia – mówi. Nie wiadomo kiedy zakończy się postępowanie.