Droga jak sito, błoto na poboczach, uschnięte konary spadające na drogę – to codzienność mieszkańców ulicy Chorzowskiej w Kielcach. Czy droga doczeka się modernizacji, czy poruszanie się tamtędy nadal będzie wyzwaniem? O tym rozmawialiśmy w programie Interwencja.
Ulica Chorzowska to arteria mająca około 3,5 km, która znajduje się w południowej części Kielc. Łączy podkielecki Słowik z kopalnią Trzuskawica. Jest tu około 300 domów, swoją lokalizację ma też wiele usługowych firm. To, że nie znajduje się w środku miasta nie oznacza jednak, że jest spokojna i cicha. Trasą tą jeżdżą ciężkie samochody wożące kruszywo z kopalni. Dziennie przejeżdżają tędy setki pojazdów, które hałasują i kurzą. Droga jest w fatalnym stanie, brak jest chodników, nie ma też bezpiecznych dla pieszych poboczy. Dla mieszkających tu ludzi to sytuacja trudna do zniesienia. Jak mówią – nie ma dobrej pory roku do życia. Wiosną i jesienią chodzi się i jeździ po błocie, latem tonie się w kurzu. Samochody muszą być myte co drugi dzień, bo ludzie boją się, że otrzymają mandat za nieczytelne tablice rejestracyjne.
Mieszkańcy Chorzowskiej czują się obywatelami drugiej kategorii. Płacą takie same podatki, jak ludzie mieszkający w centrum, jednak w zamian nie otrzymują nic. Wyrwy łatane są pobieżnie, remonty wystarczają tylko na chwilę, więc drodze potrzebna jest gruntowna modernizacja. Na to jednak mieszkańcy nie mogą się doczekać. Od kilkudziesięciu lat powtarza się im, że ulica ma nieuregulowany stan prawny i miasto nie może prowadzić poważniejszych remontów.
To jednak nie wszystko. Przy pętli autobusowej jest kilkanaście uschniętych topoli. To drzewa zagrażające bezpieczeństwu. Przy większych wiatrach gałęzie i czubki drzew łamią się spadając na drogę i na dachy domów. Niejednokrotnie zrywały też linię energetyczną pozbawiając okoliczne domy prądu. Nie można ich jednak wyciąć, bo znajdują się na terenie wspólnoty, która o nie nie dba. Prowadzone są drobne kosmetyczne prace, by usunąć gałęzie najbardziej niebezpieczne, jednak nikt nie podejmuje decyzji, by usunąć drzewa w całości.
Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach potwierdził, że MZD prowadzi tylko doraźne działania. Chorzowska nie może przejść kapitalnego remontu, ponieważ znajduje się na terenie o nieuregulowanym stanie prawnym. Powiedział jednak, że miasto zaczęło działać. W ubiegłym miesiącu rozstrzygnięto postępowanie przetargowe w celu wyłonienia wykonawcy, które tę sytuację uporządkuje. Gdy sprawy prawne dotyczące własności zostaną unormowane, miasto będzie miało możliwość podjęcia działań inwestycyjnych, a nie tylko doraźnych. Będzie mogła tu zostać położona porządna nakładka bitumiczna, a nie tylko kolejne łaty. Potrzebne będą na to jeszcze naturalnie pieniądze.
W programie uczestniczyli też kieleccy radni: Dariusz Gacek, Wiktor Pytlak i Marcin Stępniewski. Jak stwierdzili – to, że ludzie mieszkają na obrzeżach, a nie w centrum miasta, nie oznacza, że można o nich zapomnieć. Zobowiązali się u progu nowej kadencji, że podejmą jak najszybciej działania, by poprawić byt mieszkających tu ludzi. Będą zabiegali o pieniądze na wywłaszczenie tych terenów i zadbają o to, by znalazły się środki na remont drogi i budowę chodników.