– Inwestycja Olefiny III to nie był żaden obóz pracy. Byłem na tego typu inwestycjach i w kraju i za granicą, i wszędzie tak inwestycje wyglądają – zeznał b. prezes Orlenu Daniel Obajtek przed komisją śledczą we wtorek.
Sejmowa komisja śledcza ds. tzw. afery wizowej przesłuchuje we wtorek byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, w wątku dotyczącym inwestycji spółki – Olefiny III i zatrudniania na niej cudzoziemców.
Aleksandra Leo (Polska 2050) pytała świadka o kwestie miasteczka pracowników Olefiny III i warunków tam panujących. Obajtek zapewniał, że „tam nie był żaden obóz pracy”. „Byłem na tego typu inwestycjach i w kraju i za granicą, i wszędzie tak inwestycje wyglądają” – mówił.
„Może w krajach trzeciego świata” – odpowiadała Leo. Z tą opinią nie zgodził się świadek. „Proszę panią, to są warunki, gdzie normalnie Inspekcja Pracy i wszelkie inspekcje miały wstęp na tereny firmy i do Orlenu (…) Takie kontenery, które są normlanie standaryzowanymi kontenerami z atestami” – powiedział Obajtek.
„Na ośmiu metrach kwadratowych mieszkało po trzy, cztery osoby. Więc niech pan tu nie wciska, że to są warunki, które panują wszędzie. Czy panu nie wstyd jako byłemu prezesowi, że pan nie dopilnował?” – pytała posłanka.
„Ale jaki to ma związek? Pani wyjedzie na każdą inwestycję, nawet na budowę dróg w Polsce, to są te same kontenery. O czym pani do mnie mówi?” – ripostował Obajtek.
„Miasteczko, które powstało było zgodnie ze standardami. Do mnie nie spłynęły żadne dokumenty, żadnych inspekcji państwowych, które by podważały tak naprawdę standardy tego” – zapewniał były szef Orlenu.
Posłanka Leo pytała też o doniesienia dotyczące dzieci na inwestycji. „Proszę państwa, opowiadacie o jakichś fikcjach. Nie powiecie mi konkretnie, ile tych osób było i jak było. Opowiadacie o doniesieniach prasowych dwóch mediów, które nie są sprawdzone” – mówił świadek.
Obajtek tłumaczył, że jeśli dwoje rodziców starało się o wizę i przyjazd do Polski, „to chyba dziecka nie zostawili za granicą”. „Ja to sprawdzałem proszę panią”- mówił Obajtek. „Proszę +pani+” – poprawiała świadka Leo.
„Mogę sobie mówić dialektem +proszę panią+. Wprowadziliście gwarę śląską, może być gwara małopolska. Czemu mi tego pani zabrania?” – pytał Obajtek.
Leo zarzucała świadkowi, że „chojraczy sobie na mediach społecznościowych, błaznuje sobie tutaj na komisji”. „Może pan dowolnie sobie szczerzyć te swoje słynne sztuczne zęby” – kontynuowała Leo. „A pani swój botoks”- ripostował Obajtek. „Nie, nie, to pan ma botoks za publiczne pieniądze” – odpowiedziała Leo.
„Ja na pana miejscu przeklinałabym dzień, w którym pan opuścił Pcim” – dodała posłanka. „Pani obraża miejscowości, a nie wiem skąd pani wyszła” – odpowiedział Obajtek.
„Proszę zaprzestać wycieczek do członków komisji. Pana obowiązkiem jest tylko i wyłącznie odpowiadać na pytania. A pan ciągle tutaj za każdy razem próbuje zachowywać się inaczej. Nie odpowiada na pytania, uchyla się od jakiejkolwiek odpowiedzi” – próbował uspokoić sytuację przewodniczący komisji Marek Sowa (KO). ”Nie, odpowiadam na pytania” – protestował Obajtek. „Tylko pan opowiada, a nie odpowiada” – odparł Sowa.
Posłanka Leo na zakończenie swojej serii pytań stwierdziła, że zagadką jest dla niej, że „taka osoba jak pan, bez żadnych kompetencji, bez żadnej kultury, co pan już pokazał, kierowała Orlenem”.