Czy kielecki radny dopuścił się napaści na społecznika? Czy też osoba zajmująca miejski budynek znieważyła miejskiego radnego w trakcie wykonywania przez niego obowiązków? Społecznik oskarża radnego o napaść. Z kolei radny twierdzi, że został znieważony i okradziony. Sprawę bada prokuratura.
Chodzi o wydarzenia do jakich doszło w czwartek, 18 lipca. Na ul. Leśnej w Kielcach przed budynkiem, w którego części powstaje szkoła integracyjna pojawił się kielecki radny Maciej Jakubczyk z klubu radnych „Perspektywy” wraz z dziennikarzami TVP3 Kielce. Nagrywali materiał dotyczący sposobu gospodarowania tą miejską nieruchomością. Część tego budynku zajmowana jest przez społecznika, artystę ludowego Tadeusza Buczyńskiego, który mieszka tam, jak sam twierdzi, na podstawie umowy zawartej z ratuszem.
Buczyński w piśmie skierowanym m.in. do przewodniczącego rady miasta oraz regionalnych mediów stwierdza, że Maciej Jakubczyk, kielecki radny miał bez jego zgody nagrywać go swoim telefonem. Co więcej, radny miał również go szarpać oraz określić mianem złodzieja.
– Gdy to zauważyłem wyjąłem mu z ręki telefon, którym mnie nagrywał. Wtedy radny Maciej Jakubczyk przeskoczył przez mur i zaczął mnie szarpać w obecności przechodniów i dziennikarzy TVP3. Chciałem mieć dowód nagrania w ręce i wołałem: „Oddam Ci telefon jak przyjedzie policja”. Radny wyzywał mnie od złodziei i nadal mnie szarpał. Przewrócił mnie na ziemię i podduszał kolanem – pisze Buczyński.
W swoim piśmie zwraca się z prośbą o rozważenie czy – jak zaznacza – tak agresywny człowiek może przewodniczyć jakiejkolwiek komisji rady miasta oraz czy Jakubczyk przestrzega złożonego ślubowania radnego.
Zupełnie inny przebieg zdarzeń przedstawia Maciej Jakubczyk, który winą za całe zdarzenie obarcza Buczyńskiego.
– Byłem tam w trakcie wykonywania swoich obowiązków jako radny miasta Kielce, a także przewodniczący komisji rozwoju, urbanistyki i nieruchomości. Udzielałem wywiadu TVP3 Kielce odnośnie tego jak jest wykorzystywany budynek i prowadzonego w nim remontu, który został wstrzymany przez nadzór budowlany. Pan Buczyński wyszedł z obiektu przy ul. Leśnej, do którego zamieszkiwania w żaden sposób nie jest uprawniony. Mimo to posiada klucze do tej nieruchomości – opowiada radny „Perspektyw”.
– Wywiązała się między nami rozmowa. Pan Buczyński zaczął mnie obrażać stwierdzając, że „biorę pieniądze”, „handluję narkotykami”, że „jestem szmatą, a nie radnym”. Nie brakowało również wielu innych wulgarnych słów – dodaje.
W pewnej chwili Tadeusz Buczyński miał wyrwać mu z ręki telefon komórkowy, jednocześnie informując o zamiarze zniszczenia urządzenia, z uwagi na rzekomo wykonane wcześniej nagrania.
– Powiedziałem, że ma mi zwrócić mój telefon, bo w innym wypadku przeskoczę przez dzielący nas mur. W odpowiedzi jednak usłyszałem, że moja własność zostanie zniszczona, ponieważ miałem nagrywać pana Buczyńskiego. Zdecydowałem, że muszę zareagować, a gdy przeskoczyłem przez mur i podbiegłem do niego on położył się na ziemi. Klęcząc przy nim trzymałem mój telefon. W pewnym momencie pojawiła się policja i to pomogło odzyskać mi moją własność – relacjonuje radny Jakubczyk.
Pismo ze skargą Tadeusza Buczyńskiego trafiło już do przewodniczącego Rady Miasta w Kielcach. Karol Wilczyński mówi, że rada miasta nie ma w tym przypadku podstaw prawnych do podjęcia działań.
– Radni, jako osoby wybrane w demokratycznych wyborach podlegają jedynie odpowiedzialności politycznej. Rada nie bada i nie rozstrzyga spraw związanych z prywatnym życiem poszczególnych radnych. Dotyczy to też jego działalności w trakcie wykonywania mandatu. Nie jest przewidziany tryb kontroli w związku ze skargą na działania radnego i ustalania jego zachowania i odpowiedzialności za nie. Ale będziemy się tej sprawie przyglądać – zapewnia przewodniczący Wilczyński.
Obie strony informują, że sprawa została zgłoszona do prokuratury. Małgorzata Perkowska-Kiepas z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach potwierdza, że policja została wezwana do tego zdarzenia. Dodaje przy tym, że z uwagi na prośbę starszego z mężczyzn na miejsce wezwano karetkę pogotowia, jednak obyło się bez hospitalizacji.