Radni sejmiku województwa świętokrzyskiego nie ustalili kryteriów pomocy dla rolników poszkodowanych w wyniku wiosennych przymrozków i letnich gradobić. Mają to zrobić, gdy z gmin spłynie informacja o stratach jakie zostały poniesione.
Radni dyskutowali na ten temat, na wspólnym posiedzeniu komisji rolnictwa i ochrony środowiska oraz komisji zdrowia, polityki społecznej i spraw rodziny.
Wicewojewoda Michał Skotnicki, który pojawił się także spotkaniu, mówił o skali szkód, a także pomocy rządowej, na jaką będą mogli liczyć poszkodowani.
– Mamy już przyjęte jedno rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie pomocy dla rolników i sadowników, których gospodarstwa ucierpiały w wyniku wiosennych przymrozków. Pomoc wyniesie od 1,5 tys. do 6 tys. zł dopłat do hektara. Większość naszych rolników kwalifikuje się do pomocy na poziomie 5 tys. do hektara. Są to zwykle uprawy śliw, grusz i jabłoni – wyjaśnia.
W procedowaniu jest też drugi projekt rozporządzenia, gdzie do rozdysponowania jest 200 mln zł na pomoc rolnikom poszkodowanym w wyniku gradobicia i nawałnic.
Wojewoda przybliżył, że straty po przymrozkach dotknęły około 33 tys. hektarów w województwie świętokrzyskim. Natomiast w przypadku klęski lipcowej wg. szacunków ucierpieli właściciele 28 tys. hektarów, głównie w powiatach jędrzejowskim, włoszczowskim, ale również ostrowieckim oraz opatowskim.
Tomasz Koper, wójt gminy Słupia Jędrzejowska powiedział, że spośród 6 tys. hektarów upraw, jakie są na terenie gminy, ponad 5 tys. zostało zdewastowanych przez lipcowe gradobicie i huragan.
– Poszkodowani są wszyscy równo. Jest u nas 14 sołectw, wszystkie odniosły straty. Rzepak został zniszczony do zera, bardzo ucierpiały zboża i wszystkie strączki typu groch, fasola. Jest bardzo ciężka sytuacja jeśli chodzi o kukurydzę, bo to, co zostało gnije – przyznał.
Trudną sytuację w gminach przybliżyli też radni wojewódzcy. Jolanta Madioury z klubu Koalicji Obywatelskiej powiedziała, że choć część mieszkańców otrzymała pomoc ze Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego, to to jednak nie wyczerpuje wszystkich potrzeb. Wciąż są domostwa, które pomocy nie otrzymały, a ich sytuacja jest dramatyczna. W gminie Ćmielów zalanych zostało w sumie 250 domostw, ludzie tracili dorobek życia.
Nie lepiej jest w gminie Moskorzew, o czym alarmowała radna Małgorzata Krzywda z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
– Przeszła tam ogromna burza, do ARiMR złożono ponad 400 wniosków z prośbą o pomoc. Niektórzy rolnicy stracili dorobek życia. Posiali, a teraz nie mają co zbierać – podkreślała.
Radni do dyspozycji mają milion złotych. Nie wypracowali jednak kryteriów, według których skierują do rolników pomoc finansową. Dodatkowe trudności stwarza to, że pieniądze muszą zostać przekazane z tzw. „pomocy społecznej” przez Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej, co rodzi dodatkowe trudności.
Jak mówi Grzegorz Cepil, przewodniczący komisji rolnictwa, teraz będzie czas na to, aby zebrać bardziej szczegółowe informacje od gmin, co ułatwi podział funduszy.
– Na chwilę obecną nie posiadamy pełnej informacji od gmin, które zostały dotknięte klęskami. Nie mamy też pełnych informacji w kwestii pomocy społecznej, jaką ROPS będzie mógł im udzielić. Gdy otrzymamy te dane, wrócimy do rozmów – mówi.
Pieniądze mają zostać rozdzielone do końca roku.