Mieszkańcy ulicy Targowej w Kielcach nie zgadzają się, by przed ich oknami wyrósł ponad 40-metrowy budynek. Byłby o 10 metrów wyższy od najwyższych budynków mieszkalnych w okolicy. Deweloper twierdzi zaś, że projekt jest zgodny z przepisami i wskazuje, że nowy budynek i tak będzie niższy od już istniejącego w okolicy biurowca, który ma 55 metrów wysokości. Czy można znaleźć kompromis, który zadowoli obie strony? Czy w ogóle jest jakaś możliwość porozumienia? O tym rozmawialiśmy w programie Interwencja.
W Kielcach, na ulicy Targowej wybuchł konflikt pomiędzy mieszkańcami bloków 16 i 16A, a deweloperem, który planuje wybudowanie 42-metrowego budynku. Mieszkańcy stanowczo sprzeciwiają się tej inwestycji, argumentując, że budynek zasłoni im widok i pogorszy jakość życia.
Jednym z głównych zarzutów mieszkańców wspólnot „Kolejarz” oraz „Na Targowej” jest obawa przed ingerencją w najbliższe otoczenie. Wysoki budynek przytłoczy swoją wielkością pobliskie bloki, spowodowuje zagęszczenie zabudowania i zmniejszenie przestrzeni publicznej. Ludzie będą czuli się zamknięci i pozbawieni prywatności. Mieszkańcy, którzy będą bezpośrednio sąsiadować z nowym budynkiem, widzą jeszcze jeden istotny problem – zacienienie mieszkań i ograniczenie dostępu do światła dziennego.
Kolejnym ważnym aspektem jest wpływ nowej inwestycji na infrastrukturę oraz zwiększenie natężenia ruchu. W nowym budynku ma powstać 100 mieszkań, przyjąć więc można, że pojawi się przynajmniej 100 nowych samochodów. To doprowadzi do zatłoczenia okolicznych wąskich ulic, problemów z parkowaniem oraz wzrostem hałasu. Mieszkańcy obawiają się, że osiedle, które dotąd miało spokojny charakter, może zamienić się w głośne i zatłoczone miejsce, co negatywnie wpłynie na ich codzienne życie.
Mieszkańcy ul. Targowej nie zgadzają się na wybudowanie w tym miejscu jakiegokolwiek budynku. Chcą, by powstał tu park kieszonkowy, teren zielony, który byłby „płucami” dla miasta.
Brak akceptacji mieszkańców dla nowej inwestycji wywołał dodatkowy konflikt pomiędzy obydwiema stronami. Mieszkańcy Targowej twierdzą, że inwestor w odwecie zablokował im możliwość korzystania z jednego z wjazdów na teren ich wspólnot. W ziemię zostały wbite słupki, które uniemożliwiają przejazd samochodom. To jest bardzo uciążliwe, ale i niebezpieczne działanie. Ludzie, aby dojechać do posesji muszą nadkładać kilkaset metrów, ale ważniejsze jest to, że zablokowana brama była wyposażona w sterownik umożliwiający otwarcie bramy wjazdowej za pomocą sygnałów akustycznych służb uprzywilejowanych. W razie przyjazdu karetki pogotowia lub straży pożarnej, ktoś musi teraz dyżurować z pilotem, by umożliwić służbom wjazd na parking.
Mieszkańcy skierowywali sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium przychyliło się do ich zdania i ponownie przekazało ją do Wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miasta w Kielcach. Jak poinformował Marcin Januchta, rzecznik ratusza, do zastrzeżeń zawartych w uzasadnieniu urzędnicy będą musieli się przy wydaniu kolejnej decyzji dostosować. Dodał, że z kolei deweloper złożył wniosek do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego odwołujący się od decyzji SKO. Do momentu wydania orzeczenia przez sąd, miasto nie będzie procedowało wniosku i żadnej decyzji nie wyda.
Katarzyna Czech-Dominguez, kielecka radna, powiedziała, że poważnym problemem wynikającym z tej sytuacji jest zakłócenie stosunków dobrosąsiedzkich, które powinny być oparte na harmonii i współpracy. Druga rzecz to kwestia prawna, Urząd Miasta musi czekać na wyrok WSA. Kolejną rzeczą jest natomiast zmiana przez nowe władze Kielc skostniałej dotychczas polityki urbanistycznej w stolicy regionu.
Marcin Januchta dodał, że powstaje obecnie plan ogólny, który ma dokładnie określać, jaka będzie forma zabudowy i jaką funkcję będą spełniać określone miejsca w mieście. Do urzędu wpłynęło bardzo dużo wniosków, które będą analizowane. Kolejnym etapem po wprowadzeniu projektu planu ogólnego będą konsultacje, w których będą mogli wziąć udział wszyscy mieszkańcy miasta.
Przedstawiciel dewelopera mimo zaproszenia nie wziął udziału w audycji.