Niezwykli krwiodawcy – psy i koty – odwiedzili w sobotę w klinikę weterynaryjną „Cztery łapy” w Łodzi. Pozyskiwana od nich krew zasiliła zasoby Weterynaryjnego Banku Krwi im. Milusia i w przyszłości zostanie wykorzystana do leczenia czworonogów.
„Najczęściej musimy przetaczać krew przy chorobach odkleszczowych, bo to one najszybciej powodują anemię i żeby leki miały szansę w ogóle zadziałać, trzeba pospieszyć się z przetoczeniem. Druga grupa to choroby autoimmunologiczne; przy nich przetoczenie często bywa dla zwierzaka jedyną szansą na przeżycie” – wyjaśniła lekarka weterynarii Maja Bill-Bielecka.
W trakcie jednego pobrania pies oddaje 450 ml krwi – tyle samo ile człowiek, ale dawcami są wyłącznie przedstawiciele dużych ras, jak owczarek niemiecki czy cane corso. Od kota można pozyskać 50 ml. Zdaniem weterynarzy, zabieg jest dla czworonogów bezbolesny i trwa nie dłużej niż 10 minut. W ciągu kilku dni organizm dawcy uzupełnia braki; kolejne pobranie może odbyć się po upływie miesiąca.
„Dawcą może być każdy pies i każdy kot, który ukończył pierwszy rok życia. Pies musi ważyć co najmniej 25 kg, musi być systematycznie szczepiony, odrobaczony, zabezpieczony przeciwko kleszczom i zdrowy. Jeżeli chodzi o kota, powinien spełniać te same wymagania; musi być kotem niewychodzącym” – zaznaczyła technik weterynarii Katarzyna Suska.
Podobnie jak ludzka, krew zwierzęca po donacji trafia do laboratorium i zostaje przebadana. Potem jest deponowana w Weterynaryjnym Banku Krwi, który działa od 2003 roku. Pomysł utworzenia go wziął się z potrzeby ratunku dla chorego na hemofilię labradora Milusia, późniejszego patrona banku. Sposób działania i organizacji wzorowany jest na podobnych placówkach funkcjonujących w USA. Krew jest dostępna dla lekarzy weterynarii przez 24 godziny na dobę, we wszystkie dni w roku.
W sobotę w łódzkiej lecznicy wśród krwiodawców były dwa retrivery Edzia i Joy, które na co dzień pracują jako dogoterapeuci. Edzia oddała krew po raz pierwszy, a Joy jest już doświadczonym dawcą, bo zrobił to trzeci raz.
„Nie wiedziałam, że zwierzęta mogą oddawać krew, ale tak się złożyło, że pies mojej znajomej potrzebował transfuzji. Był z tym bardzo duży problem, na szczęście się udało. To uświadomiło mi, jak takie akcje są potrzebne i zaczęliśmy w nich uczestniczyć” – podkreśliła właścicielka retriverów Aleksandra Kiełkowska.
Jak dodała, jej psy są przyzwyczajone do wizyt u weterynarza, więc stres związany z zabiegiem nie powinien być duży, zwłaszcza że po donacji będą mogły iść na spacer.
Organizatorzy akcji dla zwierzęcych krwiodawców przygotowali witaminy i karmę, która ma pomóc im w szybszym odzyskaniu sił.