Kierowcy, zwłaszcza tankujący olej napędowy oraz LPG, muszą przygotować się na nieco większe wydatki na paliwa – prognozują analitycy portalu e-petrol.pl. Wskazali, że od początku listopada br. wykresy hurtowych cen paliw, szczególnie olejów, wybrały „ostry kierunek w górę”.
– Od początku listopada tego roku wykresy hurtowych cen paliw, szczególnie olejów, wybrały ostry kierunek w górę. Kierowcy, zwłaszcza tankujący olej napędowy oraz właściciele samochodów z instalacją LPG, będą musieli przygotować się na nieco większe wydatki za tankowanie i to już niebawem – przewidują analitycy. Dodali, że ceny benzyn w rafineriach wzrosły na przestrzeni upływającego tygodnia o blisko 63 na 1000 l (1,36 proc.), a w przypadku olejów napędowego i opałowego podwyżki były bardzo widoczne – wyniosły odpowiednio 1,94 i 3,17 proc., co przełożyło się na zwyżkę o 92,60 zł dla diesla i o 110 zł na 1000 l dla oleju opałowego.
– Jeśli właściciele stacji paliw zdecydują się w najbliższych dniach na wprowadzenie do cen detalicznych podwyżki wynikającej ze zmian cen w hurcie oraz nie będą zwiększać marż na oleju napędowym, to w przypadku popularnej benzyny 95 średnia cena ogólnopolska powinna ukształtować się w przedziale 5,94-6,06 zł. Diesel może kosztować 6,07-6,19 zł/l – poinformowali analitycy. Dodali, że ceny autogazu najprawdopodobniej także będą rosły i powinny kształtować się w przedziale 3,04-3,12 za litr.
Eksperci przypomnieli, że w tym tygodniu „nieznacznie” potaniała popularna benzyna bezołowiowa – w połowie tygodnia litr tego paliwa kosztował 6,04 zł, a za olej napędowy należało zapłacić przeciętnie 6,09 zł/l. Zmianom „oparły się” ceny autogazu, które utrzymały poziom sprzed tygodnia – 3,05 zł/l. „Ceny na pylonach stacji paliw są na dużo niższym poziomie, niż o tej porze rok temu” – zauważyli analitycy.
Zwrócili też uwagę, że wydarzeniem mijającego tygodnia na rynkach finansowych były wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.
– Inwestorzy na rynku naftowym mają chyba jednak problem z jednoznaczną oceną wygranej Donalda Trumpa i w ostatnich dniach obserwujemy nieduże wahania notowań surowca w rejonie 75 dol. – wskazali. W piątkowe przedpołudnie baryłka ropy Brent taniała i jej cena spada poniżej tego poziomu, kierując się w stronę 74 dol.
Ocenili, że z jednej strony Donald Trump jest zwolennikiem maksymalizacji krajowego wydobycia, ale z drugiej większa amerykańska produkcja będzie ciążyć notowaniom ropy.
– Część inwestorów może też liczyć na to, że nowy prezydent będzie w stanie przełamać impas na Bliskim Wschodzie i doprowadzi do zakończenia konfliktu, który podnosi ceny surowca – stwierdzili.
Według analityków e-petrol patrząc jednak na wcześniejszą politykę administracji Trumpa, szczególnie w obszarze sankcji na Iran czy Wenezuelę, można zakładać, że podaż z tych krajów może zostać ograniczona. „Obawy może budzić też protekcjonistyczna polityka handlowa, która może negatywnie odbić się na tempie globalnego wzrostu gospodarczego, redukując popyt na paliwa naftowe” – przyznali.