W 17. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała przed własną publicznością z Górnikiem Zabrze 2:4 (0:0).
Na zwycięstwo na własnym stadionie Żółto–Czerwoni czekają od 15 września, bo właśnie wtedy pokonali 2:0 Zagłębie Lubin. Górnicy wygrali trzeci mecz z rzędu i piąty w ostatnich sześciu ligowych kolejkach.
Wynik spotkania na Exbud Arenie otworzył w 49. minucie Kamil Lukoszek, który dziesięć minut później podwyższył na 2:0. W 78. minucie debiutanckiego gola w ekstraklasie strzelił Czech Lukáš Ambros, a cztery minuty później Xaviera Dziekońskiego pokonał Nigeryjczyk Taofeek Ismaheel.
Zadowoleni z wysokiego prowadzenia zabrzanie rozluźnili nieco szyki obronne i wykorzystali to gospodarze. W 83. minucie szóstą bramkę w sezonie zdobył Hiszpan Adrián Dalmau, a cztery minuty później pierwszą w barwach Korony Mariusz Fornalczyk.
– Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie. Górnik, szczególnie w drugiej połowie, był zdecydowanie lepszym zespołem, wręcz nas zdemolował i wygrał całkowicie zasłużenie. W przerwie można było mieć jeszcze nadzieję, ale pierwsza stracona bramka w niezrozumiały sposób nas rozłożyła. Później byliśmy jedynie tłem dla przeciwników. Dwa gole strzelone przez nas w końcówce zamazały tylko obraz tego spotkania. Nie mamy żadnego alibi. Możemy tylko przeprosić kibiców, którzy licznie przybyli na ten mecz i liczyli, że podtrzymamy passę nieprzegranych meczów. Niestety, nie udało się – podsumował trener Jacek Zieliński.
– Cieszę się szczególnie z tego jak drużyna podeszła do tego spotkania. Jesteśmy w okresie przedświątecznym, wszyscy myślą już o wyjazdach, bukują bilety. To zawsze rozprasza, tym bardziej zespół środka tabeli, taki jak my. Na dodatek jedziesz do przeciwnika, który ucieka przed strefą spadkową i będzie chciał za wszelką cenę zapunktować. Nie wpadliśmy w tę pułapkę. Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, ale w drugiej szybko strzelone gole przez Lukoszka spowodowały, że mogliśmy kontrolować mecz. W końcówce, że tak brzydko powiem, chcieliśmy nabić trochę minut młodzieżowca. Stąd też takie, a nie inne zmiany. Wprowadziło to w nasze poczynania trochę chaosu, co Korona bardzo dobrze wykorzystała strzelając dwie bramki. Ale zasłużyliśmy na to zwycięstwo, bo sytuacji stworzyliśmy sobie jeszcze więcej – powiedział trener zabrzan Jan Urban.
– W pierwszej połowie wyglądało to dobrze i z nadzieją wyszliśmy na drugą. Szczerze mówiąc, tak na gorąco nie mogę ocenić, co się stało. Będziemy w tym tygodniu analizować to ze sztabem szkoleniowym. Wyrównana pierwsza część, ale później coś się zadziało i straciliśmy cztery bramki. Co prawda dwie udało nam się zdobyć, ale żeby dogonić rywala, było już za późno. Nie wiem z czego wynika ta nasza niemoc na własnym stadionie. Wychodzimy na każdy mecz tak samo zmobilizowani i chcemy wygrywać. Nie wiem czemu na naszym boisku to się nie udaje. Przełamałem się i strzeliłem w końcu gola. Wcześniej mi się nie udawało, ale dziś pokazałem, że potrafię. Mam nadzieję, że rozwiązałem ten worek – stwierdził skrzydłowy Mariusz Fornalczyk.
W najbliższą środę Korona Kielce w 1/8 Pucharu Polski zmierzy się na Exbud Arenie z Widzewem Łódź. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18.00. W ostatnim tegorocznym meczu o ligowe punkty podopieczni Jacka Zielińskiego podejmą w poniedziałek 9 grudnia Pogoń Szczecin. Początek meczu zaplanowano na godzinę 19.