770 metrów sześciennych drewna zostało wycięte na terenie Nadleśnictwa Suchedniów. Zdaniem ekologów doszło do złamania ministerialnego memorandum, leśnicy twierdzą, że wycinka przebiegała zgodnie z prawem.
Sprawa dotyczy wycinki kilkuset drew, wśród których znajdowały się nawet 130-letnie jodły. Drzewa ścięto pod koniec ubiegłego roku na terenie Nadleśnictwa Suchedniów. Jak twierdzi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, Lasy Państwowe w ten sposób torpedują działania rządu.
– W styczniu 2024 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska tymczasowo wstrzymało wycinkę w 10 najcenniejszych kompleksach leśnych w Polsce. Ochroną objęto m.in. fragmenty Puszczy Jodłowej koło Kielc, Puszczy Boreckiej na Mazurach czy planowanego Turnickiego Parku Narodowego koło Przemyśla. Tymczasowe wstrzymanie wycinek miało być pierwszym krokiem do objęcia ochroną 20 procent najcenniejszych lasów. Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot i Greenpeace Polska zwróciły się z pytaniami o tę wycinkę do Lasów Państwowych. Te w piśmie sygnowanym przez dyrektora generalnego Witolda Kossa odpowiedziały, że na wycinkę zezwoliło Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Jednak z dokumentów dostarczonych przez resort jasno wynika, że taka zgoda nie została wydana. Oznacza to, że Lasy Państwowe działały samowolnie – podaje Radosław Ślusarczyk i dodaje, że pnie wyciętych drzew miały nawet ponad trzy metry w obwodzie.
Z kolei nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów Jacek Oleś stoi na stanowisku, że wycinka nie została przeprowadzona wbrew prawu.
– Nadleśnictwo otrzymało korespondencję z Ministerstwa Klimatu, gdzie zostały wyznaczone powierzchnie, z których można pozyskać drewno w celu zrealizowania umów zawartych z zakładami usług leśnych. W związku z tym Nadleśnictwo na sześciu z dwunastu powierzchni dokonało cięć pielęgnacyjnych. Były to cięcia już wcześniej zaplanowane i polegały na wycinaniu pojedynczych drzew. Głównie przygłuszonych, zamierających, a cięcia miały poprawić warunki wzrostu drzewostanu – dodaje.
Przewidziano też tzw. rekompensatę i nadleśnictwo wytypowało 450 hektarów powierzchni, na których nie będą prowadzone żadne cięcia, to teren projektowanego rezerwatu Bliżyńskie Lasy Naturalne. Średnio z jednego hektara zostało wyjęte około 20 metrów sześciennych, a zasobność na takim terenie to około 200 – 300 metrów sześciennych, były to sosny i jodły. Obecnie nasze Nadleśnictwo wyjęło z pozyskiwania drewna 6 tysięcy hektarów, to około 30 procent powierzchni Nadleśnictwa, więc znacznie przekraczamy założenia rządowe, które mówią o wyłączeniu lasów z gospodarki leśnej.
Ekolodzy m.in. z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot apelują do premiera Donalda Tuska oraz minister Pauliny Hennig-Kloski o jak najszybsze spełnienie obietnicy wyborczej i objęcie trwałą ochroną 20 procent najcenniejszych polskich lasów.