W ostatniej, 14. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Industria Kielce pokonała na wyjeździe HC Zagrzeb 27:26 (15:12). Dzięki tej wygranej oraz zwycięstwu Barcelony z Kolstad (36:27), podopieczni Talanta Dujszebajewa ostatecznie zajęli 6. miejsce w grupie i awansowali do fazy pucharowej rozgrywek.
RK Zagrzeb – Industria Kielce 26:27 (12:15).
RK Zagrzeb: Matej Mandic, Ante Grbavac – Filip Glavas 5, Luka Klarica 5, Davor Gavric 3, Damian Przytuła 3, Aleks Kavcic 3, Ihar Bialiauski 2, Timur Dibirow 2, Roko Trivkovic 1, Patryk Walczak 1, Paolo Kraljevic 1, Adin Faljic, Jakov Gojun, Petar Topic, Nedim Hadżic.
Industria Kielce: Miłosz Wałach, Bekir Cordalija – Dylan Nahi 5, Hassan Kaddah 5, Daniel Dujshebaev 4, Benoit Kounkoud 3, Arciom Karalek 3, Theo Monar 2, Michał Olejniczak 2, Alex Dujshebaev 2, Cezary Surgiel 1, Szymon Sićko, Jorge Maqueda, Tomasz Gębala.
Karne minuty: Zagrzeb – 12, Industria – 6. Sędziowali: Daniel Accoto Martins i Roberto Accoto Martins (Portugalia).
Kielecki zespól, aby awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów musiał wygrać w Zagrzebiu i liczyć na zwycięstwo Barcelony z Kolstad. W polskim zespole nie zagrali Arkadiusz Moryto, Igor Karacic, Łukasz Rogulski i słoweński bramkarz Klemen Ferlin. Gospodarze też nie wystąpili w najsilniejszym składzie, zabrakło m.in. lewego rozgrywającego Zvonimira Srny i Ivano Pavlovica. W kadrze zespołu trenera Velimira Petkovica znaleźli się natomiast dwaj Polacy – były zawodnik klubu z Kielc, obrotowy Patryk Walczak oraz niedawno pozyskany lewy rozgrywający Damian Przytuła.
Zawodnicy RK Zagrzeb, którzy już wcześniej stracili szanse awansu do fazy pucharowej, nie zamierzali polskiej drużynie ułatwiać zadania. Po bramkach Aleksa Kavcica i Luki Klaricy prowadzili 2:0. W czwartej minucie z karnego trafił Filip Glavas i goście przegrywali już 1:4. Świetnie mecz rozpoczął Matej Mandic. Chorwat już po sześciu minutach miał na swoim koncie cztery udane interwencje. Jednak z czasem gra Industrii zaczęła wyglądać znacznie lepiej. Trener Tałant Dujszebajew bardzo szybko zdecydował się na zmianę bramkarzy. Bośniaka Bekira Cordaliję zastąpił Miłosz Wałach.
Sygnał do odrabiania strat dał egipski rozgrywający Hassan Kaddah atomowym rzutem z drugiej linii. Już w 12. minucie był remis (5:5), a bramkę po kapitalnej asyście Francuza Dylana Nahiego zdobył jego rodak Benoit Kounkoud. Kielczanie nie zamierzali zwalniać tempa i już dziewięć minut później po czwartym trafieniu Kaddaha Industria wygrywała 12:8. Na przerwę kielczanie schodzili przy prowadzeniu 15:12. Dobrą zmianę dał Wałach, który po 30 minutach miał na swoim koncie pięć udanych interwencji (42. proc. skutecznych obron).
Drugą połowę goście zaczęli fatalnie. Zagrzeb po trafieniach Timura Dibirowa, Klaricy i trzech celnych uderzeniach z drugiej linii Przytuły wyszedł w 37. min na dwubramkowe prowadzenie (17:15). W tym momencie ciężar gry w zespole z Kielc wziął na siebie Alex Dujshebaev. Starszy syn trenera Industrii dwoma celnymi rzutami doprowadził do remisu (17:17). Drużyna poszła za ciosem. Po bramce młodszego brata Alexa, Daniela, prowadziła 20:18 (43. min), a po trafieniach Karaleka i Kounkouda przewaga gości wzrosła do czterech bramek (22:18 – 45. min).
Ale to nie był koniec emocji w tym meczu. Gospodarze, niesieni dopingiem swoich fanów, zaczęli odrabiać straty, a polska drużyna grała coraz bardziej nerwowo. W 51. min po rzucie Davora Gavrica kielczanie wygrywali tylko 23:22. Chorwacka ekipa wyczuła swoją szansę i nieco ponad dwie minuty przed końcem wyrównała po rzucie Timura Dibirowa do pustej bramki (kara 2 minut dla Daniela Dujshebaeva).
Ostatni fragment meczu kibice w hali w Zagrzebiu oglądali na stojąco. Industrię na prowadzenie (27:26 – 59. min)) wyprowadził Michał Olejniczak. Później kapitalną interwencją popisał się Wałach. Na 36 sekund przed końcem Tałant Dujszebajew wziął czas. Rzut Kaddacha obronił Mandic, ale piłke zebrał Tomasz Gębala i kielczanie dowieźli zwycięstwo do końca.
Ponieważ w równolegle rozgrywanym spotkaniu hiszpańska Barcelona pokonała norweski Kolstad, Industria z szóstego miejsca w grupie B awansowała do fazy pucharowej.
– Spojrzałem, gdzie leci piłka. Leciała do mnie. Zebrałem ją, chociaż byłem trochę wytrącony z równowagi. To nie była przyjemna sytuacja dla mnie. Całe spotkanie grałem tylko w obronie, bo od dwóch dni jestem chory. Jestem na lekach. Nie było pewnej sytuacji do rzutu, więc wycofałem. Poczekaliśmy aż minie czas – opowiadał o ostatniej akcji meczu rozgrywający Industrii Tomasz Gębala.
– Wyszliśmy z bardzo trudnej, wymagającej grupy, z grupy, w której w tym sezonie każdy wygrywał z każdym, każdy potrafił urywać punkty przeciwnikowi, więc jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi, że wchodzimy do kolejnej fazy rozgrywek – podsumował drugi trener Industrii Krzysztof Lijewski.
– O mały włos, a dostałabym zawału. Ale za to kochamy ten sport. Emocje sięgnęły zenitu. To było coś niebywałego. Początek meczu i początek drugiej połowy, gdy rywale rzucają bramki, a my nie potrafimy. Prawdziwy rollercoaster, ale na koniec wielkie szczęście. Jestem dumna z zespołu, że chłopcy oddali serce i dziękuję Barcelonie, że nam pomogła i gramy dalej – powiedziała do mikrofonu Radia Kielce prezeska Iskry Magdalena Szczukiewicz.
– Kurcze, w ostatnich akcjach może trochę szczęścia zabrakło. Ostatnia sytuacja, nasz bramkarz Matej Mandić odbił rzut Kaddaha, ale to goście zbierają piłkę i mają dodatkowe 30 sekund, żeby po prostu to przetrzymać, nie musieli nic dorzucać. To była szczęśliwa dla kielczan końcówka i tyle – powiedział w rozmowie z Radiem Kielce debiutujący w barwach HC Zagrzeb polski rozgrywający Damian Przytuła.