W 19. kolejce grupy D I ligi piłkarze ręczni KSSPR Końskie pewnie i wysoko pokonali ostatni w tabeli Grunwald Ruda Śląska 39:25 (20:11). Najwięcej bramek dla koneckiego zespołu rzucił Kacper Olczyk – 9 oraz Maciej Stępniewski – 6.
Skrzydłowy Kasper Olczyk przyznał, że trochę czasu zajęło jego zespołowi wejście na odpowiednie obroty.
– Musieliśmy wejść na pewny poziom, taki nasz, na którym potrafimy grać najlepiej. Gdy już na niego wskoczyliśmy, to odjechaliśmy przeciwnikowi. Pokazaliśmy to, co najlepiej potrafimy i pewnie wygraliśmy ten mecz. Cieszę się ze swojej dobrej formy strzeleckiej, zwłaszcza ze wszystkich wykorzystanych karnych – dodał.
Łukasz Sękowski, rozgrywający KSSPR, powiedział, że założenia przed meczem były takie, aby jak najszybciej zapewnić sobie wygraną.
– Mieliśmy wyjść twardą obroną i grać z każdej piłki, która to jest tylko możliwa. Po prostu zrobić ten wynik i już w 20 minucie zamknąć mecz. W drugiej połowie już niepodzielnie dominowaliśmy – dodał.
Przemysława Matyjasika, trenera KSSPR Końskie cieszyło, że mogli zagrać zawodnicy, którzy zazwyczaj mniej występują na parkiecie.
– Mamy dużo młodzieży w zespole, chcieliśmy wszystkich też ograć przed ważnymi meczami, które zostały nam do końca sezonu. Myślę, że cała drużyna zapracowała na pochwały, chciałbym wyróżnić obaj bramkarzy, którzy spisywali się naprawdę dobrze – podkreślił.
Łukasz Wodarski, trener Grunwaldu Ruda Śląska, zdawał sobie sprawę, że jego zespół nie był faworytem spotkania.
– Przyjechaliśmy też bez trzech zawodników, którzy są też trenerami i przebywają na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży i akurat tak kalendarz się ułożył, że nie mogliśmy przyjechać w pełnym składzie. Zostawiliśmy serce na parkiecie. W pierwszej połowie gospodarze odskoczyli nam na parę bramek, ale potrafiliśmy ich dojść. Niestety później popełniliśmy parę błędów i do przerwy przegrywaliśmy dziewięcioma golami. Ciężko się później z takiego wyniku pozbierać. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, bo akurat tak się kalendarz ułożył, że te najważniejsze mecze mamy na koniec sezonu u siebie i tutaj będziemy chcieli powalczyć. Ta porażka była wkalkulowana. Może nie w takich rozmiarach, ale nie załamujemy się i myślę, że jak będzie pełny skład i jak przepracujemy teraz ten okres, to na pewno w kwietniu, kiedy będą te najważniejsze mecze, postaramy się u siebie zapunktować – zaznaczył.
W następnej kolejce, w ostatni weekend marca, zespół KSSPR Końskie zagra w Przeworsku z Orłem.