Kandydatka Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat podkreśliła, że jej ugrupowanie nigdy nie wyrazi zgody na ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Biejat zapowiedziała też, że w czwartek złoży w PKW podpisy pod swoją kandydaturą na prezydenta.
Kandydatka Lewicy, wicemarszałkini Senatu zainaugurowała w niedzielę na Polu Mokotowskim w Warszawie swoje „miasteczko wyborcze”, które – jak zapowiedziała – będzie jeździć po Polsce i będzie okazją dla wyborców do spotkania się z nią i porozmawiania o jej programie.
Biejat przekonywała, żeby w nadchodzących wyborach zagłosować „z nadzieją, a nie na mniejsze zło”. Podkreśliła, że Lewica walczy o mieszkania, prawa kobiet, prawa mniejszości, sprawiedliwość społeczną, „o to, by ochrona zdrowia nie zawaliła się pod własnym ciężarem”. Wskazała też, że Polacy nie muszą wybierać między codziennym bezpieczeństwem a bezpieczeństwem naszych granic, nie muszą też zgadzać się na odkładanie ważnych dla nich spraw na później.
– Te wybory są o tym, jakie sprawy wybrzmią, jaki sygnał wy jako wyborcy wyślecie politykom. Czy sygnał, że znowu damy się szantażować, znowu możecie nam wciskać kit, a potem nabić nas w butelkę, jak wybory się skończą? Czy jednak dacie jasny sygnał: żarty się skończyły. Te sprawy: kryzys mieszkaniowy, ochrona zdrowia, bezpieczeństwo kobiet, bezpieczeństwo mniejszości są dla nas ważne i musicie traktować je poważnie skoro chcecie utrzymać się przy władzy – powiedziała Biejat.
Zadeklarowała, że jako prezydentka będzie stała na straży każdego zapisu konstytucji, „a nie tylko tych wybranych”. – Najważniejsze będę dla mnie te zapisy, które mówią nam o dobrym życiu na co dzień – dodała.
Podkreśliła, że dwa tematy, które najczęściej wybrzmiewają na jej spotkaniach z wyborcami, to kwestia mieszkań i ochrony zdrowia. Jak mówiła, należy inwestować w budowę mieszkań na wynajem, trzeba też „zrobić porządek z kredytami”. Przypomniała, że jej postulatem jest wprowadzenie maksymalnych limitów marż bankowych na kredyty hipoteczne.
Biejat zaznaczyła też, że nigdy nie zgodzi się na prywatyzację ochrony zdrowia. Wspomniała przy tym o postulacie Lewicy wprowadzenia podatku zdrowotnego w wysokości 9 proc., obejmującego także płatników CIT.
Zapowiedziała, że w czwartek zgłosi w PKW swoją kandydaturę na prezydenta wraz z popisami poparcia i o godz. 9 zorganizuje w tej sprawie konferencję.
Zapytana, czy możliwe jest porozumienie między nią a kandydatem Razem Adrianem Zandbergiem i wystawienie jednego kandydata obozu lewicowego, Biejat odparła, że partia Razem nie jest zainteresowana takim rozwiązaniem. – Nasi koledzy zdecydowali się przejść do opozycji, chcą prowadzić własną politykę i własną kampanię – dodała.
Pytana, co z projektem ustawy obniżającym składkę zdrowotną dla przedsiębiorców, odpowiedziała, że jako prezydentka nie podpisałaby się pod obniżeniem składki zdrowotnej, a projekt ustawy jest szkodliwy i oznacza 5 mld zł wyrwy w budżecie NFZ. – Cieszę się, że ten projekt spadł z porządku obrad i mam nadzieję, że nigdy więcej nie wróci. Jeśli marszałek Hołownia będzie dalej naciskał, by projekt wrócił, będziemy walczyć, żeby znowu spadł z porządku obrad. Mogę to powiedzieć w imieniu całego klubu Lewicy. Nigdy na ten projekt nie wyrazimy zgody – zadeklarowała Biejat.
W czwartek posłowie mieli głosować nad uchwaleniem ustawy obniżającym składkę zdrowotną dla przedsiębiorców od 2026 r. Rano sejmowe komisje zarekomendowały odrzucenie poprawek Konfederacji oraz wniosku Lewicy o odrzucenie projektu. Projekt ustawy spadł jednak z harmonogramu głosowań.
Szef Komisji Finansów Publicznych Janusz Cichoń (KO) powiedział PAP, że sprawozdanie komisji z czwartkowego posiedzenia zostało przekazane do Prezydium Sejmu, a brak projektu ws. składki zdrowotnej w bloku głosowań może wynikać z kwestii technicznych. Dodał, że nie ma pośpiechu i projekt może poczekać na następne posiedzenie Sejmu.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził, że projekt nie był głosowany, bo „sabotowała go Lewica”.
Rządowy projekt zakłada wprowadzenie dwuelementowej podstawy wymiaru składki zdrowotnej dla przedsiębiorców – do pewnego poziomu byłaby ona ryczałtowa, a od nadwyżki dochodów – procentowa.
Zmiany w składce zdrowotnej miałby kosztować budżet państwa 4,6 mld zł, a przepisy obowiązywać od początku 2026 r.
Ich przeciwniczką jest m.in. ministra zdrowia Izabela Leszczyna. W środę zapowiedziała, że „na pewno” nie zagłosuje za obniżeniem składki zdrowotnej. Jak mówiła, jest po rozmowach z Ministerstwem Finansów i jej zdaniem NFZ „z pewnością tego nie udźwignie”.